Jak powstaje film rysunkowy? To ogrom pracy i zaangażowania wielu osób

i

Autor: Iwona Świetlik

Kultura

Tu powstał Reksio i Bolek i Lolek. Kultowe studio w Bielsku-Białej od środka ZDJĘCIA i WIDEO

2023-05-30 12:41

„Reksio", „Bolek i Lolek", „Miś Kudłatek" - kto nie zna tych kultowych bajek? Postanowiłam odwiedzić bielskie Studio Filmów Rysunkowych i przekonać się, jak te czy inne, bardziej współczesne animacje powstają. Ciekawi? Zapraszam Was w niezwykłą podróż.

Wracają wspomnienia. Z lat dzieciństwa, które upłynęło mi na beztroskim spędzaniu czasu na wsi u babci i dziadka, poznawaniu nowych przyjaciół, nauce i sporcie, które uwielbiałam. Ale było coś jeszcze. Przeżywanie przygód razem z bohaterami seriali animowanych, m.in. Reksia – sympatycznego pieska z łatką, ciekawego świata i zawsze skorego do pomocy czy rodziny bocianów z „Między nami bocianami”. Obecnie kultowego Reksia poznaje mój kilkuletni syn – nie tylko poprzez obraz, ale i książki. Czas jakby się zatrzymał. Zastanawialiście się kiedyś ile pracy potrzeba, by powstał odcinek serialu animowanego dla dzieci i jak to się dzieje, że postacie są wprawiane w ruch, mają określoną mimikę czy kolor, a tło dodaje wyrazu całej produkcji? Wspomnienia i refleksje zaprowadziły mnie do Bielska-Białej i legendarnego Studia Filmów Rysunkowych. Pukam do drzwi. Dyrektor obiektu Maciej Chmiel wita mnie szerokim uśmiechem i otwiera przede mną świat, o którym do tej pory tylko słyszałam i mogłam obejrzeć efekty pracy tak wielu osób na ekranie.

Jak powstaje film rysunkowy? Najpierw pomysł i scenopis

Pierwsze kroki kieruję od razu do miejsca, w którym następuje cały proces tworzenia serialu animowanego. Dziś technikę klasyczną wypiera technika komputerowa. Tak naprawdę nie odchodząc od monitora można od początku do końca wyprodukować obraz. Dopytuję jednak, jak to było jeszcze do lat 90, więc będę tutaj wraz z moimi rozmówcami przeplatać opowieść o tym, jak powstaje animacja obecnie i jak powstawała dawniej.

Roman Baran, grafik, operator obrazu komputerowego, włącza komputer i pokazuje poszczególne elementy składające się na produkcję serialu animowanego na przykładzie seriali „Reksia” oraz „Bolka i Lolka”.

Pomysł. Kiedy już jest, sceny rozpisuje się i równolegle rozrysowuje w scenopisie. Dziś nie ołówkiem i na maszynie do pisania, a na komputerze. Określa się plany, ilość sekund, numeruje sceny, coś w rodzaju pełnego planu pracy. Co ważne, animacji, zdjęć, dekoracji, nie tworzy się do filmu chronologicznie. Korzysta się ze scenopisu obrazkowego. Następnie powstają ruchome obrazki będące finalną narracją.

- Na film około 10-minutowy składa się od 5 do 7 tys. obrazków. Wszystko zależy od trudności filmu. Jeśli mamy obóz z kilkunastoma biegającymi rycerzami – rysunków musi być więcej, ale przy Reksiu, który stał sam przy budzie i rozwiązywał dylematy świata – mniej, około 4-5 tys. Teraz mamy tablety, monitory, nie ma kartek papieru i rysowania ołówkiem, choć starsi animatorzy lubią sobie dalej szkicować na papierze – wyjaśnia Roman Baran.

Wprawiamy postaci w ruch, czyli...animujemy

Scenopis jest spójny z projektami postaci. - Reksio z przodu, z boku, z tyłu. Sporo tych póz. Kilkunastu rysowników w spójny sposób musi tego bohatera narysować. Jeśli pies ma plamkę na lewym oku, wszyscy muszą o tym pamiętać. Tworzy się też pomocnicze fazy. Reksio w finalnych pozach może się zatrzymać, uklęknąć. Wspaniałą rzeczą jest mimika. Reksio jest niedialogowaną postacią. Nie może wyrazić słowami uczuć, więc tworzymy wzorzec dla wszystkich rysowników, żeby mogli narysować radosnego, smutnego czy zdziwionego psa. Na końcu zestawiamy proporcje postaci grających w filmie względem siebie – opowiada pan Roman.

Docieramy do kluczowego momentu powstawania serialu, czyli do animacji – ożywiania postaci. Jak sprawić, aby się poruszały? Otóż, każdy ruch dzielony jest na fazy. Aby postać podniosła rękę, potrzeba aż pięciu rysunków! Stąd wiele obrazków potrzebnych do wyprodukowania filmu rysunkowego. Przed laty fazy rozrysowywane były na kartkach papieru na specjalnym pulpicie, potem kopiowane na przezroczystą folię i malowane. Dziś wszystko to dzieje się komputerowo. Fazy dają dynamikę ruchu. Do nich dodaje się następnie dekoracje. Za połączenie animacji z dekoracją odpowiada operator obrazu.

Tworzenie filmu rysunkowego dawniej i dziś

- Kiedyś na dużych stołach rozkładało się arkusze papieru i dekoratorzy tworzyli za pomocą różnych środków artystycznych. Żałuję, że odeszło obcowanie z techniką manualną. Dziś kredki dobiera się czy wymienia w programie komputerowym. W hali zdjęć na stole operatorskim spotykały się gotowe dekoracje z gotowymi tysiącami celuloidów. Dalej było poklatkowe fotografowanie każdego ruchu fazy. Powstawało ok. 20 tys. fotografii jako poszczególne klatki filmowe – wspomina pan Roman. - Przełom to były lata 90. Jako ostatni, klasyczną techniką powstał w 1999 r. jeden z odcinków serialu „Między nami bocianami". Proces twórczy pozostał jednak taki sam. Myślimy, tworzymy, kreujemy. Zmieniły się jedynie narzędzia – dodaje.

Dziś animatorzy, graficy, operatorzy korzystają ze specjalnych programów komputerowych, by wykonać końcowy etap pracy nad serialem czy stworzyć poszczególne ujęcia, dodać efekty, dźwięk, renderować finalny obraz i zmontować w całość.

Uff, sporo tego. Nie do wiary, że na 10-minutowy odcinek serialu animowanego potrzeba tylu rąk do pracy począwszy od plastyków, animatorów, dekoratorów poprzez operatora obrazu, dźwiękowca, kompozytora, aktorów podkładających głos aż do kierownika produkcji, reżysera i producenta, którzy panują nad wszystkim, koordynują pracę i na ich barkach spoczywa ogromna odpowiedzialność za efekt końcowy.

- Animator rysował około 1,5 sekundy ruchu dziennie, dziś są to może 3-4 sekundy, w zależności od trudności. Jako operatorzy tworzyliśmy kiedyś 5-10 sekund filmu dziennie, ale czasem w ciągu jednej 8 h dniówki nagrywaliśmy zaledwie 2 sekundy filmu, angażując przy tym nawet dwóch operatorów. To były naprawdę trudne ujęcia – opowiada pan Roman.

W Studio Filmów Rysunkowych w Bielsku-Białej pracują ludzie z pasją, zaangażowani w stu procentach. Szybko spotykam kolejnego pasjonata.

Przyglądam się, jak Mateusz Kołodziejczyk, asystent animatora, szkicuje postać na pulpicie, pozostając choć w części wierny klasycznym metodom tworzenia. Ostatnio można go też zastać przy animacji wycinankowej, która jest jedną z najstarszych technik animacji, dziś tworzona w programie komputerowym. To animacja 2D przy użyciu postaci, rekwizytów, scen, do nowego serialu o roboczej nazwie „Warzywne biuro śledcze”. - Studio wprowadza nas tym samym w animację komputerową. Proces tworzenia postaci wymaga wyczucia proporcji czy przestrzeni. Bardzo mnie to interesuje – mówi.

Mateusz skończył liceum plastyczne w Bielsku, później studia na krakowskiej ASP na Wydziale Malarstwa. Praca w bielskim Studio Filmów Rysunkowych sprawia mu ogromną radość i satysfakcję.

Nie chcę mu dłużej przeszkadzać, więc idę dalej. Bogusław Ochodek zaprasza mnie do archiwum filmowego, gdzie znajduje się 1050 filmów i ponad sześć tysięcy puszek z materiałami na taśmie filmowej. Robi wrażenie. Kręcę krótki film i podążam za panem Bogusławem, który na ostatnim piętrze budynku chce pokazać mi swoje „królestwo”, jakim jest dział rekonstrukcji. Z oddali słychać już, jak pracują skanery.

Jak kiedyś powstawał film rysunkowy?

Zrekonstruowano już około 300 filmów, a wśród są nich m.in. „Reksio” oraz „Bolek i Lolek” 

- Jesteśmy w miejscu, gdzie nakłada się taśmy filmowe na rolki skanera i w ten sposób zapisuje się je w formie cyfrowej. Rozdzielczość 6,5K skanera to dobra jakość. Teraz ze względu na tak wysoką jakość jest 15 obrazków na sekundę. Skanowanie w czasie rzeczywistym to 60 obrazków na sekundę w rozdzielczości 2K – mówi pan Bogusław.

W ciągu około 10 lat studio zdigitalizowało i zrekonstruowało około 30 procent swoich zasobów.

Przełomem były lata 2018-2021, kiedy to Studio Filmów Rysunkowych we współpracy z Polskim Instytutem Sztuki Filmowej oraz Wytwórnią Filmów Dokumentalnych i Fabularnych realizowało projekt pn. „Cyfrowa rekonstrukcja i digitalizacja polskich filmów fabularnych, dokumentalnych i animowanych w celu zapewnienia dostępu na wszystkich polach dystrybucji (kino, telewizja, Internet, urządzenia mobilne) oraz zachowania dla przyszłych pokoleń polskiego dziedzictwa filmowego”.

Zrekonstruowano 160 filmów fabularnych, 71 filmów dokumentalnych, 474 filmów animowanych, w tym 10 filmów pełnometrażowych. Projekt objął także digitalizację 3108 unikalnych Wydań Polskiej Kroniki Filmowej z lat 1945-1994. Zrekonstruowano m.in. serie bajek dla dzieci: „Bolek i Lolek”, „Reksio”, „Porwanie Baltazara Gąbki”, „Pampalini łowca zwierząt”, „Miś Kudłatek”.

- Będziemy uczyć się i pracować nad następnymi filmami, które odnowimy. Zostało kilkanaście mniej znanych seriali i filmy indywidualne – wyjaśnia pan Bogusław.

Pytam, co jest ważne przy rekonstrukcji. - Na pewno warto zwrócić uwagę na odwzorowanie tego, co miał na myśli reżyser, tworząc film. Te filmy są dość zniszczone pod względem jakości – mają wyblakłe kolory, rysy, ubytki na taśmie, dźwięk zanieczyszczony szumem. Trzeba przywrócić jakość, jak najmniej ingerując w film – odpowiada pewnie pan Bogusław. - Chcemy pokazać światu co zrobiliśmy, a jest co pokazać. Myślę, że będzie też w tym celu stworzona specjalna platforma w sieci, gdzie zobaczymy zrekonstruowane filmy – dodaje.

Bogusław Ochodek ze Studiem Filmów Rysunkowych związany jest już od 37 lat.

Trwają prace nad trzema nowymi animacjami. Potrzebne jest wsparcie finansowe

Wracając od pana Bogusława zaglądam jeszcze do bardzo ważnej osoby w studio, porządkującej całą pracę, czyli do kierownika produkcji. Rozmawiamy o powstających właśnie dwóch nowych serialach i pełnometrażowej animacji.„Bystre oczka” to serial przeznaczony dla dzieci w wieku od 2 do 4 lat oraz tych z deficytem wzroku. Składać się będzie łącznie z 52 odcinków (każdy po 6 minut).

- Jesteśmy po ukończeniu pilotażowego odcinka pt. „Bańka fruwańka” z sympatycznymi postaciami biedronki Onki i ślimaka Maka. To specyficzny serial, bo z myślą o najmłodszych widzach z dysfunkcjami wzroku. Współpracujemy z tyflopedagogiem, który czuwa, by serial był dostosowany do możliwości wzrokowych młodych widzów – relacjonuje Przemysław Gucwa.

Serial „Warzywne biuro śledcze” adresowany jest do dzieci w wieku od 7 do 12 lat. W ramach developmentu powstał komplet kilkunastu scenariuszy, a w najbliższych miesiącach planowana jest produkcja odcinka pilotażowego.

Ma to być komedia kryminalna z licznymi odniesieniami do kultury popularnej, połączona z dyskretnie podawaną wiedzą i poruszająca temat umiejętnego radzenia sobie z problemami. Akcja będzie rozgrywała się w świecie zamieszkałym przez zantropomorfizowane rośliny, a w każdym z 52 zaplanowanych odcinków bohaterowie rozwiążą zagadkę kryminalną bądź mroczną tajemnicę ich rodzinnego miasta - Roślinowa - mówi Przemek.

Trzecią produkcją jest pełnometrażowa animacja „Husarz”, która przeniesie nas w XVII wiek i opowie o stawaniu się wojownikiem. To skomplikowany projekt i jest w początkowej fazie tworzenia – to pomysł zarówno na film, jak i na grę komputerową.

- Dziecięca animacja ma ogromne znaczenie. To są pierwsze produkty kultury, z którymi dzieciaki mogą się zetknąć. Dla przykładu „Bystre oczka” to serial, który w ogóle nie jest przebodźcowany. Tempo w obecnych filmach jest zawrotne, a w naszych animacjach wręcz przeciwnie. Z zupełnie innej strony pokazujemy świat – relacjonuje Przemek.

Wyzwaniem jest oczywiście pozyskanie środków finansowych na produkcję seriali, o które studio cały czas się stara. Jak informuje Maciej Chmiel, dyrektor Studia Filmów Rysunkowych, wykonanie każdego z seriali to koszt od 14 do 20 mln zł, natomiast realizacja „Husarza” rozpoczyna się od kwoty około 25 mln zł.

Projekty autorskie - duma studia. Akcja jednego z filmów rozgrywa się na Śląsku

Warto wspomnieć o dwóch projektach autorskich realizowanych obecnie przez studio. Są to:

„Dziedzictwo" (reż. Barbara Koniecka) - bohaterka - artystka maluje otaczającą ją śląską rzeczywistość lat 70-tych. Stara się ożywić i ubarwić szarą codzienność, jednak pył, kurz oraz sadze nie pozwalaną jej na to. Wtedy wpada na pomysł, aby swój wymarzony świat stworzyć właśnie z kurzu i sadzy...

„Zawsze coś wisi w powietrzu" (reż. Krzysztof Kiwerski) - to krótka opowieść stawiająca pytanie, czy towarzysząca nam od zarania dziejów agresja i nietolerancja, wobec innego wyglądu oraz zachowania człowieka lub grupy, zostanie przeniesiona na maszyny wyposażone w sztuczną inteligencję.

I tak powoli kończę swoją wizytę w Studio Filmów Rysunkowych w Bielsku-Białej. Pełna nowych doświadczeń i usatysfakcjonowana zebranym materiałem, żegnam się ze wszystkimi moimi rozmówcami i choć jest miło i mogłabym tu jeszcze spędzić wiele godzin, czas wracać.

W domu włączam „Reksia”, odcinek 2. Reksio marzyciel i marzę, by już zawsze móc spotykać takich ludzi, jakich miałam przyjemność znów poznać – z pasją, i z pasją tworzyć takie reportaże. Bo...życie dzięki pasji i ich spełnianiu jest zdecydowanie piękniejsze.

Jak obecnie powstaje film rysunkowy?
Wiadomości ze Śląska

i

Autor: Archiwum Eski Link: https://www.eska.pl/slaskie/