Tłusty czwartek w Katowicach 2023. Na ulicach żywego ducha. Wszyscy stoją w kolejkach po pączki

i

Autor: Paweł Szałankiewicz Tłusty czwartek w Katowicach 2023. Na ulicach żywego ducha. Wszyscy stoją w kolejkach po pączki

Tłusty czwartek w Katowicach 2023. Na ulicach żywego ducha. Wszyscy stoją w kolejkach po pączki

Kiedy wychodzisz rano z domu i widzisz, że na ulicach jest pusto, to albo nastąpił jakiś kataklizm rodem z The Last of Us, albo… mamy po prostu tłusty czwartek i wszyscy stoją w kolejkach po pączki.

Puste ulice o 7 rano w tak ruchliwym mieście, jakim są Katowice, to nie jest zbyt codzienny widok. Wychodząc z domu co prawda widziałem niedobitki porannych wstawaczy, którzy chcąc nie chcąc szli do pracy, ale gdzie się podziała reszta? Bo też mieszkając na Zawodziu w sąsiedztwie Uniwersytetu Ekonomicznego widok, a raczej brak widoku studentów pędzących na wykłady, musi być niecodzienny. Przez chwilę zacząłem się zastanawiać, czy nie stałem się nagle kolejnym bohaterem serialu The Last of Us i cały świat, a przynajmniej część Katowic, dopadł śmiercionośny grzyb. Dopiero kiedy skręciłem za róg na ulicę Warszawską zrozumiałem, że owszem – ludzkość, a przynajmniej Polskę, dopadł pączkowy wirus.

Znajdująca się po drodze piekarnia była w środku wypełniona po brzegi i to bynajmniej nie pączkami (choć te oczywiście tam też się znajdowały), ale ludźmi stojącymi w kolejce po ten przysmak, który dzisiaj jeść będą wszyscy. Nawet ci, którzy pączków nie jedzą w ogóle. Tylko raz w roku.

Tłusty czwartek w Katowicach 2023: kolejka po pączki

i

Autor: Paweł Szałankiewicz Tłusty czwartek w Katowicach 2023: kolejka po pączki

Panie! A za czym ta kolejka? Po pączki stoimy!

Starsze pokolenie w taki dzień, jak tłusty czwartek może mieć solidne deja vu. Będąc w centrum Katowic trudno dostrzec te tłumy, które normalnie przewijają się przez Rynek, 3 Maja czy w okolicach Galerii Katowickiej i dworca PKP. Największe skupiska ludzi znajdują się tam, gdzie sprzedawane są pączki. To – nie szukając daleko, sytuacja rodem z PRL, kiedy kolejki ciągnące się aż po horyzont liczyły na zakup trudno dostępnych produktów. W przypadku pączków nie powstawały jednak komitety kolejkowe, ale chyba o tak wczesnej porze pragnienie zdobycia pączka nadal przegrywa z porannym brakiem przytomności.

Stąd też wbicie się w kolejkę, a właściwie ustawienie na szarym końcu ogonka, nie było problemem. Nie było również problemem doczekanie się do momentu, w którym będzie można kupić choć jednego pączka. I jakież jest zdziwienie, że tych pączków, mimo tylu osób kupujących pączki wręcz na kilogramy, nadal jest dużo i nadal ich przybywa. Szary sen rodem z PRL w tym momencie prysnął na rzecz najtłustszego pączka z – a jakże! - marmoladą.

To oczywiście nie jest jakiś przeogromny sukces, ale miejskie legendy głoszą, że mimo XXI wieku zdarzało się niektórym stać kilka godzin po pączki. Trudno to zrozumieć zwłaszcza, że pączki dzisiaj można dostać praktycznie wszędzie: w biedrze, Lidlu (i to za śmiesznie niskie ceny) a nawet w niektórych kioskach. Dobra, to ostatnie to żart, ale nie zdziwiłbym się, gdyby tak było.

A po ile te pączki? Aż tyle?!

No właśnie, ale jak już odstaliśmy swoje w kolejce do popularnej katowickiej pączkarni, w końcu zamówiliśmy odpowiednią ilość dla siebie, dla siebie i… dla siebie, to trzeba zapłacić. To ile to kosztuje? Przeglądając ceny w kilku miejscach, gdzie sprzedają pączki – nazwijmy je, wykwintne, średnia cena za sztukę to 6 zł. Ktoś powie, że tyle płaci się za dobrego pączka, a ktoś inny „Panie, kiedyś to było”. Ceny oczywiście są zróżnicowane w zależności od tego, czym pączek jest wypełniony, czym posypany (albo polany), choć w popularnej, Dobrej Pączkarni cena była stała i 6 zł płaciliśmy za pączki z marmoladą, różą, białą czekoladą, dynią + pomarańczą czy pączka snickersa.

A kiedy sobie pomyślimy, że w dyskontach za te 6 złotych dostaniemy całą pakę pączków to… właściwie nie, lepiej chyba zjeść jednego, solidnego i zdrowo przygotowanego pączka, o ile w tym przypadku o zdrowiu można mówić. W końcu to tłusty czwartek i choćby z nie wiadomo jak dobrych składników nie jest zrobiony pączek, to jak zjemy za dużo, to co najmniej brzuch rozboli. O gorszych rzeczach pisał nie będę. Bo smacznego tłustego czwartku.

Tłustoczwartkowe post scriptum: Katowice nie są wyjątkowe

Oczywiście dużym niedomówieniem byłoby stwierdzenie, że tylko w Katowicach powstają kolejki po pączki. Tak się dzieje na całym Śląsku. Ot kolega z Sosnowca wysłał mi fotkę z Sosnowca. Oto co mi napisał: 

Ogromna kolejka ustawiła się grubo przed godz. 7 do pączkarni Hot Donut w centrum Sosnowca. Słynie z tradycyjnych pączków, które nie tylko są tutaj sprzedawane, ale także produkowane. Klienci stojący przed pączkarnią mogą na bieżąco obserwować wyrabianie ciasta, dzielenie na części i pieczenie. W Tłusty Czwartek właściciele zrezygnowali z bardziej wyszukanych smaków na rzecz najpopularniejszych z marmoladą, różą, toffee, adwokatem i maliną.

Chce się powiedzieć, że fajnie mają w tym Sosnowcu, ale tak naprawdę możemy w miejsce Sosnowca wstawić dowolną inną miejscowość czy miasto. Bo w tłusty czwartek wszędzie jest po prostu tak samo. Tłusto i na bogato. 

Tłusty czwartek w Sosnowcu: kolejka po pączki

i

Autor: Marcin Twaróg Tłusty czwartek w Sosnowcu: kolejka po pączki