Pływająca restauracja UFO na Pogorii trafiła do biura rzeczy znalezionych

i

Autor: UM Dąbrowa Górnicza

Sprawę pływającego statku UFO bada prokuratura. Kto jest właścicielem?

W czasach PRL-u statek Arizona był jedną z atrakcji Wesołego Miasteczka w Chorzowie. W latach 80. restaurację zamknięto, a później przetransportowano do Dąbrowy Górniczej na jezioro Pogoria I. Obiektem nikt się nie opiekował, więc stopniowo niszczał. Na ratunek ruszyli społecznicy z lokalnej fundacji. Ale sprawy zaczęły się komplikować.

W Dąbrowie Górniczej na jeziorze Pogoria 1 zacumowana jest jedyna w Polsce pływająca restauracja UFO. To dawny statek "Arizona" z Parku Śląskiego. W czasach PRL-u pływająca kawiarnia stanowiła swoistą atrakcję turystyczną. Niestety biznes zaczął podupadać w latach 80. 

Obiekt ostatecznie trafił w ręce prywatnego właściciela, który przetransportował statek na jezioro Pogoria I w Dąbrowie Górniczej. Tam, już pod nową nazwą "Róża Wiatrów", zabierał pasażerów na krótkie wycieczki. Jednak po pewnym czasie zaczęły się pojawiać awarie, więc pływającą restaurację zacumowano na stałe bo brzegu, a biznes zamknięto.  

Na kilkanaście lat statek odszedł w zapomnienie. W maju 2021 roku pojawiły się pogłoski, że zostanie rozebrany. Na ratunek ruszyła fundacja Akademia Dobrych Pomysłów. Statek przestawiono w inne miejsce na jeziorze, a w międzyczasie Grzegorz Siemko uruchomił zbiórkę pieniędzy na społeczną renowację pływającej restauracji.

Niestety po pewnym czasie mieszkańcy sąsiadującego osiedla zaczęli się uskarżać na obecność statku. Nie podobało im się, że nad jezioro przychodzą "liczne grupy osób, często w stanie wskazującym na spożycie alkoholu lub innych środków odurzających, które zakłócają spokój i wywołują u nas poczucie zagrożenia". Twierdzili, że młodzież imprezuje na plaży właśnie ze względu na pływającą restaurację.

Zaczęły się kontrole urzędników miejskich, straży pożarnej, policji. Grzegorzowi Siemko zarzucano, że przywłaszczył obiekt. We własnej obronie postanowił więc zgłosić statek do Biura Rzeczy Znalezionych. Doszło do tego w połowie listopada ubiegłego roku.

- Podczas spisywania zgłoszenia przez panią z biura rzeczy znalezionych przekazałem informację, że właścicielem tego obiektu z tego co mi wiadomo jest Pan Gryc. Pani, która przyjmowała zgłoszenie zapisała tę informacje na kartce. Jako osoba zgłaszająca ustaliłem z panią, że statek jest zabezpieczony i dalej będę go zabezpieczał - mówił wówczas Grzegorz Siemko.

Prokuratura bada sprawę przywłaszczenia statku 

Jak opowiada Siemko z Akademii Dobrych Pomysłów, po kilkunastu dniach na plaży pojawił się urzędnik. Chciał przejąć i odholować obiekt w inne miejsce. To się jednak nie udało, ponieważ wezwane do pomocy służby nie miały odpowiedniego sprzętu i wystarczających sił. Akcję holowania zaplanowano więc na następny dzień - niedzielę 27 listopada.

Tego dnia nad Pogorię znów zawitał urzędnik dąbrowskiego magistratu, tym razem w asyście strażaków i GOPR-owców. Obecny był również prawowity właściciel restauracji, który wezwał policję. Nie chciał, by statek odholowano gdzieś indziej, ale mimo jego sprzeciwów tak się właśnie stało. Aktualnie restauracja jest zabezpieczona na terenie Centrum Sportu i Rekreacji w Dąbrowie Górniczej.

Tymczasem Komenda Miejska Policji w Dąbrowie Górniczej pod nadzorem Prokuratury Rejonowej prowadzi dochodzenie w sprawie przywłaszczenia znalezionego obiektu na szkodę urzędu miasta. Miało do niego dojść 26 listopada 2022 roku - czyli w sobotę, kiedy urzędnik zjawił się na plaży po raz pierwszy.

- To jest absurdalne. Jak może być prowadzone postępowanie, że przedmiot został przywłaszczony, skoro podczas zgłaszania obiektu do Biura Rzeczy Znalezionych zaznaczyłem, że będę ten przedmiot przechowywać. Jeśli przedmiotu nie da się dostarczyć do Biura, to może być przechowywany przez znalazcę. Zresztą druga sprawa, jak restauracja mogła być przywłaszczona na szkodę miasta, skoro miasto nie jest jej właścicielem? - komentuje Siemko.

Dalej nie wiadomo, kto jest prawowitym właścicielem restauracji

Ale kto jest właścicielem restauracji, wciąż nie wiadomo. Od urzędników dąbrowskiego magistratu dowiedzieliśmy się, że domniemany właściciel, który w niedzielę 27 listopada pojawił się na plaży, nie dostarczył do urzędu dokumentów potwierdzających jego prawo do statku. Faktem jest, że jego ojciec był niegdyś właścicielem obiektu. Miał go synowi przepisać, ale czy to zrobił naprawdę - tego urzędnicy jeszcze nie wiedzą.  

Tymczasem z Prokuratury Rejonowej w Dąbrowie Górniczej dowiadujemy się, że jednym z elementów prowadzonego dochodzenia będzie ustalenie własności obiektu.

Z tym nie zgadza się Grzegorz Siemko. Twierdzi, że właściciel jest już ustalony. 

- Pan Gryc przedłożył już dokumenty notarialne poświadczające jego własność i sprawa jest już wyjaśniona. Postępowanie dotyczące przywłaszczenia to jest osobna sprawa - komentuje Siemko. 

Równocześnie Akademia Dobrych Pomysłów nie odpuszcza ambitnych planów renowacji statku. Fundacja zawarła już porozumienie z domniemanym właścicielem, że projekt będzie kontynuowany.

- Naszym społecznym założeniem było, żeby ten statek uratować. To udało się w 100 procentach. Chcieliśmy go ocalić, bo jest jedyny w swoim rodzaju. Podjęliśmy działania szybko, pomimo krytyki wielu osób, dzięki czemu dziś możemy o pływającym UFO mówić nadal w czasie teraźniejszym, a nie w czasie przeszłym - mówi Siemko.

Akademia Dobrych Pomysłów chce, by obiekt stał się lokalną atrakcją. Mogłyby się tutaj odbywać warsztaty dla dzieci, szkolenia dla seniorów, lekcje przyrody lub zajęcia jogi.