Smolasty w Katowicach

i

Autor: Tomasz Stankiewicz

Smolasty: Czasy tak "zasuwają", że nie wystarczy jeden album na kilka lat

Na Intel Extreme Masters Expo 2023 w Katowicach pojawił się Smolasty. Na scenie Lenovo wystąpił przed fanami esportu. Muzyk zdradził nam jakie ma plany na ten rok i czego możemy się spodziewać.

Gwiazda polskiej muzyki popularnej – Smolasty wystąpił w strefie IEM Expo. Niejeden fan esportu nie krył zdziwienia. Większość patrzyła na siebie z konsternacją, zadając tylko jedno pytanie: „Co Smolasty robi na IEM?”.

Tomasz Stankiewicz: Zacznę przede wszystkim od pytania co ty robisz na Intel Extreme Masters?

Smolasty: Grałem koncert, jako, że jestem też maniakiem grania – głównie konsolowego – to ta impreza w jakimś stopniu jest też dla mnie. Nawet podczas koncertu byłem też momentami rozkojarzony, bo akurat trwały turnieje esportowe, więc oczy na publiczność, ale starałem się wypatrzeć coś z tych monitorów w co tam grali. Także bardzo fajna impreza.

Na przeciwko sceny, na której występowałeś, odbywały się eliminacje do Starcrafta II, czy kiedykolwiek grałeś w tę grę?

Próbowałem, ale jak byłem mały, to ta gra miała swój tak zwany prime. Szczerze mówiąc, nie wiem jak jest teraz, ale jak byłem mały, to Starcraft był jedną z najbardziej znanych gier strategicznych. I byłem po prostu za młody, miałem 6 lub 7 lat. Wtedy grałem w bardziej prostsze gry. W Fifę, czy w Spiderman’a. Zdziwiłem się właśnie, że ta gra jeszcze istnieje i ma swoich fanów.

Wracając do twojego grania na konsoli, to w co najczęściej grasz?

Teraz bardzo dużo grałem w Resident Evil, wszystkie części przechodziłem jeszcze raz. Zwłaszcza te nowe bardzo lubię. Oczywiście stare i oldschoolowe klasyki też lubię. Ogólnie bardzo lubię gry z jumpscare’ami, horrorowe. Jeszcze jak sobie założę słuchawki, albo VR podłączę, to jest w ogóle dla mnie kosmos. W Resident Evil gram od dziecka. Teraz czekam aż wyjdzie najnowsza część. Ostatnio też wyszedł remake Death Space i to kolejna gra, w którą lubię grać. Zauważyłem, że teraz jest moda na remake’i i fajnie, bo zamiast wymyślać nowe rzeczy, to odświeża się klasyki i całkiem nieźle to wychodzi. Można zupełnie z nowej perspektywy zagrać w coś, co wydałoby się, że już znamy.

Na IEM to był dopiero przedsmak twojego zimowego sezonu koncertowego. Jakie masz oczekiwania co do tego roku? 2022 rok to nowy album, czy w tym roku też uraczysz nas nową muzyką?

Na pewno w piątek, 17 lutego, wydaję nowego singla. Również w tym roku mam zamiar wydać nową płytę. W ogóle, te czasy teraz tak „zasuwają”, że nie wystarczy wydać albumu raz na kilka lat. Mam plan co roku wydawać jeden, albo dwa albumy. Także w tym roku także będzie płyta, prawdopodobnie pod koniec roku. Chciałbym zebrać jeszcze trochę żniw wakacyjnych, pograć trochę „letniaków”. Potem pewnie wleci coś wolniejszego, bardziej nostalgicznego. Także cały rok mamy elegancko rozplanowany.

Ze swoją muzyką chcesz iść bardziej w stronę pop-u, czy rapu?

Staram się zawsze mieszać te gatunki. Myślę, że moi fani widzą to od lat, że staram się nie przechylać szali ani na stronę rapową – jak coś mi wyjdzie w rapowym sznycie, to nie robię z tego nagle cukierkowej piosenki – a z kolei jak wyjdzie mi fajna balladka, to nie mam problemu z tym, żeby była grana przez radio i była komercyjnie bardziej pop-owa. Staram się być różnorodny i myślę, że to jest taka moja cecha, która pozwala mi być długo na rynku, bo nie zanudzam ludzi tylko jednym gatunkiem. Po prostu cisnę na różnych frontach. Rapowo, R’n’B, pop-owo, funk-owo. Na nowej płycie mam nawet utwór w klimacie Dua Lipy. Nie chcę też za dużo zdradzać, ale dużo gatunków jest zmieszanych na nowej płycie.