"To nie byłem ja, wszedł we mnie diabeł". Zabójca policjanta z Raciborza przeprasza w sądzie

Zabójstwo policjanta w Raciborzu wstrząsnęło mieszkańcami. W środę przed sądem stanął sprawca. - Żałuję tego, co się wydarzyło, gdybym mógł cofnąć czas, to zachowałbym się zupełnie inaczej - powiedział 41-letni Radosław Ś., oskarżony o zastrzelenie policjanta mł asp. Michała Kędzierskiego. Proces rozpoczął się przed sądem w Rybniku.

Zabójca policjanta przed sądem

41-letni Radosław Ś. zastrzelił policjanta Michała Kędzierskiego w czasie próby wylegitymowania. W środę w Sądzie Okręgowym w Rybniku rozpoczął się jego proces. Obrońca złożył wniosek o wyłączenie jawności. Uzasadniał to interesem prywatnym oskarżonego i obawą przed błędną interpretacją jego wyjaśnień przez media. Sędzia Grażyna Suchecka odrzuciła ten wniosek. Podkreśliła, że charakter czynności, będących przedmiotem postępowania i okoliczności, w jakich miało dojść do ich popełnienia, wzbudzają zainteresowanie społeczne, a rzetelne relacjonowanie postępowania m.in. pozwoli na spełnienie jednego z głównych jego celów – zapobiegania przestępczości i umacniania poszanowania prawa i zasad współżycia społecznego.

Proces pozostaje więc jawny. Oskarżonemu grozi kara dożywocia za to, że 4 maja 2021 r. w przebraniu policjanta próbował kontrolować kierowców przy ul. Chełmońskiego w Raciborzu. W trakcie interwencji sprawca wyciągnął broń i oddał w kierunku policjanta Kędzierskiego dwa celne strzały. Policjant zmarł na miejscu. Ś. ostrzelał także w kierunku dwóch innych będących na miejscu policjantów.

„Żałuję tego, co się wydarzyło, gdybym mógł cofnąć czas, to zachowałbym się zupełnie inaczej, nie zrobiłbym tego. To nie byłem ja, wszedł we mnie diabeł” - zapewnił w odczytanych w środę zeznaniach Ś. W środę podtrzymał zeznania ze śledztwa. „Chciałbym podkreślić, że nikogo nie chciałem skrzywdzić” – zapewnił w środę oskarżony, odmawiając tego dnia odpowiadania na pytania sądu, prokuratora i obrońcy.

Bandyta zabił policjanta. Akt oskarżenia

Akt oskarżenia Prokuratura Okręgowa w Gliwicach skierowała do sądu w kwietniu b. Poza zabiciem Kędzierskiego, oskarżony odpowie za próbę zabicia dwóch innych policjantów, w których kierunku także niecelnie strzelał. Kolejny zarzut dotyczy nielegalnego posiadania broni. Poza pistoletem, z którego strzelał Ś., w jego samochodzie znaleziono pistolet maszynowy i amunicję. Mężczyzna odpowie też za uprawę konopi indyjskich (w jego domu znaleziono prawie 130 krzewów tych roślin oraz gotową już marihuanę) oraz prowadzenie samochodu po pijanemu.

Interwencję, podczas której zginął mł. asp. Kędzierski poprzedziły dwa zgłoszenia na policję. Pierwsze dotyczyło dziwnie zachowującego się mężczyzny, w ubraniu przypominającym policyjny mundur, który na pobliskiej stacji benzynowej wsiadł do samochodu renault scenic, będąc pod wpływem alkoholu.

Policjanci z ogniwa patrolowo-interwencyjnego pojechali na stację, jednak nie zastali już na niej poszukiwanego; zauważyli go kilka minut później na ul. Chełmońskiego, gdzie według drugiego zgłoszenia ktoś ubrany w policyjny mundur próbował kontrolować samochody. Obok było zaparkowane jego renault. Mężczyzna wstrzymywał ruch, podchodził do samochodów i rozmawiał z kierowcami.

Kiedy interweniujący spytali go, czy jest policjantem, ten odpowiedział, że znajomy miał wieczór kawalerski i przebrał się w mundur tylko dla żartu. Gdy funkcjonariusze zażądali okazania dokumentów mężczyzna, sięgając do swojego samochodu, gwałtownie odwrócił się z wyciągniętym pistoletem i strzelił co najmniej dwa razy w stronę Kędzierskiego z bliskiej odległości. Pozostali policjanci zaczęli kryć się za zaparkowanymi obok samochodami. Ś strzelał też w ich kierunku, a także w radiowóz, w którym był jeden z mundurowych.

Ś. został postrzelony przez jednego z policjantów, chwilę później został obezwładniony i zatrzymany. Ranny funkcjonariusz był reanimowany, najpierw przez kolegę z patrolu, potem kolejnych policjantów i medyków, którzy pojawili się na miejscu; nie udało się uratować jego życia.

Poza glockiem, którego użył bandyta, w jego samochodzie znaleziono pistolet maszynowy scorpion oraz dwa magazynki z amunicją. Podczas przeszukania domu Ś. policjanci odkryli plantację konopi. Podczas badania jego krwi, pobranej po strzelaninie okazało się, że mężczyzna miał 2,36 promila alkoholu w organizmie – stąd kolejny zarzut, dotyczący jazdy samochodem po pijanemu.

Zabójca przyznał się do zastrzelania policjantów

Jak podawała w akcie oskarżenia prokuratura, podczas śledztwa Radosław Ś. był przesłuchiwany trzy razy i przyznał się do winy w całości. Pytany o zastrzelenie policjanta, zasłaniał się niepamięcią. Był już karany za przestępstwa narkotykowe. Biegli wskazali, że jest uzależniony od alkoholu, leków i narkotyków i powinien być poddany terapii w zakładzie karnym.

Sędzia Suchecka informowała w środę, że na posiedzeniu wstępnym sądu wpłynęła odpowiedź na akt oskarżenia z wnioskiem m.in. o przeprowadzenie obserwacji psychiatrycznej oskarżonego. Radosław Ś. w środę nie przyznał się do prób zabójstwa; przyznał się natomiast do zabójstwa i do pozostałych czynów. Odmówił składania zeznań i wniósł o zaznajomienie go z materiałami postępowania.

Sędzia odczytała zeznania mordercy

Sędzia Suchecka odczytała fragmenty zeznań Ś. Oskarżony tłumaczył w nich, że leczy się psychiatrycznie w związku z problemami prywatnymi – związanymi m.in. z trudnościami w opiece nad dziesięcioletnim synem z poprzedniego związku, z którym – w jego ocenie – miał bardzo dobre relacje. Opowiadał m.in. o problemach syna związanych ze stałą opieką sprawowaną przez jego matkę, będącą w związku z nowym partnerem; mimo skrytości syna wnioskował, że nie jest on dobrze traktowany przez matkę i przede wszystkim tego mężczyznę.

Ś. opowiadał, że w przeddzień zdarzenia oddał syna, z którym spędził majówkę matce, choć ten miał płakać, nie chcąc wracać do domu. Następnie Ś. wypił znaczne ilości piwa. Z następnego dnia, 4 maja, jak zeznał, niewiele pamięta. Wie, że ubrał mundur policyjny, który kupił – jak mówił – rok wcześniej od osoby podającej się za b. funkcjonariusza pod kątem wieczoru kawalerskiego znajomego. Wziął też broń z amunicją, które kupił 8-10 lat temu – jak mówił – okazyjnie z myślą o późniejszej korzystniejszej sprzedaży. Nie miał na nią pozwolenia; chował ją w piwnicy wynajmowanego domu.

Ś. mówił w śledztwie, że następnie jeździł samochodem, jednak – jak określił – nie wiedział, co się dzieje, jakby jego „mózg został wyłączony z gniazdka”. Ś. opowiadał także, że w Raciborzu krążył wokół bloku, w którym mieszkał obecny partner matki jego syna, z zamiarem – jak ocenił - zapewne jego skrzywdzenia. Ma również przebłysk, że rozmawiał tego dnia z matką swego syna, ale nie jest tego pewny.

W śledztwie Ś. zapewnił, że nie pamięta okoliczności rozmów z policjantami. Nie pamiętał też okoliczności oddawania strzałów, choć nie zaprzeczył, że je oddał. Kolejną rzecz, którą pamiętał, to jak upadał. Sygnalizował, że nie pamięta czy tego dnia pił alkohol ani czy wziął lek zawierający pochodną benzodiazepiny, który brał od ok. czterech lat. Wiedział, że nie należy ich łączyć, ale mimo to w przeszłości łączył je – i „nie było żadnego problemu”. Poprzedniego dnia wziął ten lek. Na co dzień nie był agresywny i „kontaktował”, choć zdarzały mu się epizody agresji na tle opieki nad synem.

„Zastrzeliłem policjanta, bo wszedł we mnie diabeł”

Oskarżony będzie poddany obserwacji psychiatrycznej?

Sąd odczytał też w środę zeznania Ś. dotyczące narkotyków. Oskarżony zapewniał w nich, że kokainę zażył po raz ostatni na kilka miesięcy przed zdarzenie. Nasiona i sprzęt do uprawy konopii indyjskich kupił w Holandii, gdzie wcześniej pracował. Uprawę, o której nie wiedzieli bliscy, założył dla siebie i być może pod kątem sprzedaży, natomiast nie miał żadnego kanału sprzedaży.

Następnie sąd rozpoczął postępowanie dowodowe, chcąc przesłuchać matkę i żonę oskarżonego. Matka skorzystała z prawa do odmowy składania zeznań. Żona z uwagi na fakt, że została wezwana na kolejny termin rozprawy 22 lipca, zadeklarowała, że złoży zeznania w tym terminie, wyjaśniając, że we wtorek nie czuje się na siłach. 

Jak akcentował po rozprawie obrońca oskarżonego „sprawa nie jest czarno-biała”. Podkreślił, że we wniosku do sądu wyraźnie zaakcentowany został stan zdrowia Ś., który w ocenie obrony wymaga jeszcze ponownego zbadania.

„Wnioskujemy, aby przeprowadzić obserwację psychiatryczną w zakładzie zamkniętym, aby dokładnie sprawdzić stan jego zdania psychicznego. Oskarżony chce mieć uczciwy proces; zdaje sobie sprawę z tego, co zrobił, żałuje tego, co zrobił, oczekuje sprawiedliwego wyroku po uczciwym procesie. Jednym z elementów uczciwego procesu jest dokładne zbadanie jego zdrowia psychicznego” – mówił mec. Legierski.

„Opinia, która jest w aktach (wskazująca na poczytalność oskarżonego w chwili zdarzenia – PAP), budzi moje wątpliwości; pozostawia wiele do życzenia. Jest przede wszystkim lakoniczna, sporządzona po kilkugodzinnym wywiadzie, bez dokładnej analizy stanu zdrowia pod kątem m.in. schizofrenii. To można zrobić wyłącznie w warunkach zamkniętych po dłuższym okresie obserwacji” – dodał obrońca.

Sąd odroczył rozprawę do 22 lipca. Wyznaczony jest jeszcze jeden termin – 7 września.

Michał Kędzierski miał 43 lata, w policji służył od 2011 r. Wcześniej był dziennikarzem lokalnych mediów. Został pochowany na cmentarzu w Raciborzu. Prezydent Andrzej Duda pośmiertnie odznaczył go Krzyżem Zasługi za Dzielność, a szef MSWiA Mariusz Kamiński nadał mu Złotą Odznakę Zasłużony Policjant i awansował pośmiertnie na wyższy stopień służbowy – aspiranta. pap