Protest Częstochowa

i

Autor: Śląsko-Dąbrowska Solidarność / Facebook

Protest rolników

Pracownicy największej fermy bydła mlecznego na Śląsku protestują. Spółce grozi likwidacja

Pracownicy firmy rolniczej z Raciborza protestują pod siedzibą Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa w Częstochowie. Spółce grozi likwidacja, a prace może stracić około 90 osób.

Pracownicy największej na Śląsku firmy rolniczej prowadzącej fermę bydła mlecznego protestują w Częstochowie. Pokonali prawie 200 km, żeby pojawić się pod siedzibą Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa. Ośrodek jest właścicielem gruntów, które obecnie dzierżawi raciborska spółka.

Umowa dzierżawy kończy się za dwa tygodnie. Może to oznaczać kłopoty dla firmy i dla pracowników. Protestujący domagają się przedłużenia umowy dzierżawy gruntów.

Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa, będący właścicielem gruntów, ma odmawiać przedłużenia dzierżawy. Firma rolnicza nie może też odkupić użytkowanych działek, bo zgodnie z przepisami grunty z zasobów KOWR mogą kupować jedynie rolnicy indywidualni.

Protest pod siedzibą KOWR w Częstochowie

To będzie koniec naszej firmy, która daje pracę ok. 90 osobom. Wśród nich są rodziny, w których i mąż, i żona pracują w Agromaksie. Protest to ostatnie co nam pozostało. Pisaliśmy pisma do KOWR, próbowaliśmy wyjaśnić naszą sytuację. Prosiliśmy o spotkanie, o jakiekolwiek rozmowy, jednak druga strona nie była tym zainteresowana – mówi Roman Nowak, przewodniczący „Solidarności” w Agromax.

Jak informuje Śląsko-Dąbrowska „Solidarność” raciborska spółka prowadzi największą fermę bydła mlecznego w województwie śląskim. Rocznie dostarcza 6 mln litrów mleka. Firma produkuje też pszenicę, rzepak oraz kukurydzę.

Przedsiębiorstwo powstało na początku lat 90. w miejscu po zlikwidowanym Kombinacie PGR Racibórz. Aby móc wydzierżawić państwowe grunty, spółka musiała przejąć i zatrudnić pracowników zlikwidowanego PGR, spłacić jego długi oraz wykupić zabudowania i inne środki trwałe, które w znacznej części nie nadawały się do dalszego użytku.

Spełniliśmy te wszystkie wymagania. Udało nam się zbudować dobrze prosperująca firmę. Przetrwaliśmy powódź tysiąclecia w 1997 roku. Za to teraz możemy zostać zniszczeni przez biurokrację. Tak po prostu, bez żadnego merytorycznego powodu – mówi Roman Nowak.