Myślisz, że Izera będzie pierwszym polskim samochodem elektrycznym? Nie do końca jest to prawda

Polski samochód elektryczny Izera wciąż jest bardziej w fazie projektów, niż realizacji. Choć mówi się, że będzie to pierwszy tego typu pojazd produkowany w Polsce, to historia polskiej motoryzacji zna już przypadki powstawania pojazdów elektrycznych.

Izera nie była pierwsza. Pierwszy polski elektryk powstał 50 lat temu

Izera to samochód elektryczny zapowiadany przez polskie władze już kilka lat temu. Problem w tym, że na dzień dzisiejszy nie jesteśmy nawet blisko powstania pierwszego elektryka, który wyjedzie na polskie drogi. Do tej pory przedstawiano tylko projekty pojazdu oraz miejsca w Jaworznie, gdzie powstanie fabryka Izery. No i ogłoszono partnera technologicznego, który do fabryki Izery ma dostarczyć platformę dla Izery. To Geely, największy chiński producent samochodów. Mimo to wiele osób bardzo sceptycznie podchodzi do powstania Izery i traktuje ten temat z przymrużeniem oka.

Z przymrużeniem oka warto też spojrzeć na historię polskiej motoryzacji, która może się pochwalić pojazdami elektrycznymi. Co prawda nie były to wygodne sedany czy kabriolety, ale jeździły.

Pojazdem elektrycznym z prawdziwego zdarzenia można uznać jezdniowy wózek akumulatorowy Stal 258. Został on wyprodukowany przez kombinat Huta Stalowa Wola na początku lat 60. Jego przeznaczeniem był transport towarów o masie do 2 ton na terenie fabryk i zakładów przemysłowych. Powszechnie stosowano go również do przewożenia poczty i bagażów na dworcach kolejowych i lotniskach. Pojazd miał też zamontowany hak, dzięki czemu można było holować nawet kilka przyczep.

Pojazd chcąc nie chcąc odcisnął się na historii Polski za sprawą Lecha Wałęsy. Pracujący wtedy w Stoczni Gdańskiej Wałęsa zajmował się między innymi obsługą właśnie tych pojazdów. To właśnie na wózku akumulatorowym Stal 258 Lech Wałęsa przedstawiał 21 postulatów Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego w czasie strajków w Stoczni w 1980 roku. 

Stal 258 to nie jedyny elektryk. Powstawały też inne pojazdy

Rys historyczny polskich elektryków opisał między innymi portal bezpiecznapodroz.org, gdzie możemy przeczytać, że choć Stal 258 była pierwszą próbą Stalowej Woli w powstaniu polskiego elektryka, to ostatecznie nie dała rady. To nie oznacza, że Polska Ludowa zakończyła prace nad pojazdami elektrycznymi. Aut osobowych było więcej, ale ostatecznie nie były to udane próby. Z większym powodzeniem budowano prototypy pojazdów ciężarowych. Pierwszy był STAL 158 typ (SA-1), po nim kolejna próba to FSC A32E.

Elektryczny Żuk, elektryczna Nysa i… znów klapa

Żuk i Nysa w końcu lat sześćdziesiątych były już przestarzałe, powstał więc w FSC prototyp z serii 30/40.  - FSC Żuk 30/40 (1968) była to seria nowoczesnych jak się wydawało prototypów samochodów dostawczych wzorowanych na Peugeocie. Wzmocniony i unowocześniony silnik S-21, eksperymenty z przednim napędem i wiele wersji to próba która się nie powiodła – czytamy na portalu bezpiecznapodroz.org.

Co ciekawe, do 1973 roku powstało około 50 sztuk prototypów FSC Żuka. Jednak Biuro Konstrukcyjne Przemysłu Motoryzacyjnego ze względu na duże koszty ostatecznie zrezygnowało z produkcji pojazdów z serii 30/40. Decyzja była zresztą odgórna, z najwyższych szczebli ówczesnych władz Polski.

Śmierć Żuka dała życie kolejnemu elektrykowi

FSC Żuk 30/40 stał się bazą do powstania elektrycznego samochodu dostawczego FSC A32E.

FSC A32E został opracowany przez Przemysłowy Instytut Motoryzacji (PIMOT) i Instytut Elektrotechniki (IEL). Samochody zabudowane zostały przez FSC (Fabrykę Samochodów Ciężarowych). Na podstawie wspomnianego wcześniej FSC Żuka 30/40. FSC miał zresztą być następcą tamtego nieudanego projektu.

Prace nad nim rozpoczęto w 1976 roku. Zastosowano w nim silnik elektryczny o mocy 22 W (30 KM), który miał zapewnić zasięg do 60 kilometrów na jednym ładowaniu. Największym problemem były akumulatory montowane w tym pojeździe, których masa wynosiła 1,2 tony, oraz niska ładowność wynosząca 500 kg. - Było to znacznie mniej niż w przypadku samochodu ze Stalowej Woli – STAL 158 typ (SA-1), który mógł zabrać 800 kg – czytamy na portalu bezpiecznapodroz.org.

Cały projekt położył kryzys, długi czas prac nad tym projektem i koniec epoki Gierka.

STAL 158 najlepszym polskim elektrycznym pojazdem ciężarowym

Po dziś dzień uznaje się, że najbardziej udanym projektem pojazdu elektrycznego dopuszczonego do poruszania się po polskich drogach był pojazd STAL 158. To praktycznie jedyny tego typu pojazd, który miał pełne prawo wyruszyć na drogę. Napęd zapewniał jeden silnik elektryczny generujący moc maksymalną 7,5 kW (10,2 KM), jednak moc trwała wynosiła zaledwie 3,6 kW (4,9 KM). Zasilanie zapewniał zestaw akumulatorów kwasowych o pojemności 240 Ah. Konfiguracja napędu pozwalała na osiągnięcie prędkości 30 km/h, która po częściowym rozładowaniu baterii malała do 20-25 km/h. Regulacja prędkości jazdy w STAL 158 SA-1 odbywała się w sposób płynny za pomocą rozrusznika (rezystora regulowanego). Maksymalny zasięg ciężarówki wynosił 80 – 100 km. Przy dynamicznej jeździe w pełni obciążonym autem zasięg potrafił spaść do zaledwie 4 km. Według dostępnych danych wyprodukowano około 150 egzemplarzy modelu Stal 158. Pojazd mógł zabrać dwie osoby i 800 kg ładunku. W 1959 roku STAL 158 SA-1 kosztował 75 tys. zł. Łącznie wyprodukowano 150 egzemplarzy tego pojazdu.

Na bazie pojazdu STAL 158 powstał późniejszy wózek akumulatorowy Stal 258 WA-2. I choć trudno go uznać za pojazd, który mógłby zdobywać polskie szosy, to w przypadku polskiej motoryzacji był uznawany za najbardziej udany projekt, który służył w różnych miejscach przez kilkadziesiąt lat. Minusem mimo wszystko było to, że Stal 258 nie nadawała się na polskie drogi i mogła służyć tylko w zakładach, na dworcach czy na lotnisku.

Źródło: bezpiecznapodroz.org, tekst TUTAJ