Byłam w Belgu przed zamknięciem. Klimat jak po apokalipsie zombie

i

Autor: Agata Olejarczyk Byłam w Belgu przed zamknięciem. Klimat jak po apokalipsie zombie

Byłam, widziałam, opisałam

Byłam w Belgu przed zamknięciem. Klimat jak po apokalipsie zombie

Historia katowickiego Belga powoli dobiega końca. Kiedyś do wózków sklepowych ustawiały się tutaj długie kolejki, ale w dobie wszechobecnych galerii handlowych relatywnie mały, osiedlowy pawilon nie miał szans przetrwania. Ostateczne zamknięcie jest planowane na połowę tego roku, ale część sprzedawców już się wyniosła. Spacerując pustymi korytarzami można poczuć się jak bohaterka apokaliptycznego filmu o zombie.

To już pewne: jeszcze w tym roku centrum handlowe Belg zniknie z krajobrazu Katowic. A historia tego kultowego obiektu jest długa i dosyć zawiła.

W pierwszej połowie lat 90. działał tutaj Supermarket u Belga. Inspiracją dla nazwy było belgijskie pochodzenie inwestora, który postawił na obrzeżach Osiedla Paderewskiego spory pawilon. Był to jeden z pierwszych dużych sklepów samoobsługowych w mieście.

Belg był "powiewem Zachodu" w Katowicach. W ofercie znalazły się zachodnie produkty, wprowadzono również zachodni styl obsługi klienta. To tutaj po raz pierwszy w mieście pakowano zakupy do bezpłatnych, kolorowych reklamówek. Wówczas sklep cieszył się sporą popularnością. Lokalsi doskonale pamiętają długie kolejki ludzi czekających za wózkami na zakupy.

Rollercoaster Belga: raz na dole, raz na górze, ale w końcu nadszedł koniec

Wszystko posypało się na przełomie wieków, kiedy belgijski właściciel sprzedał swój biznes inwestorom. Jak podaje "Dziennik Zachodni", okazali się oni oszustami i doprowadzili do upadku Belga. Przez jakiś czas budynek stał zapomniany, aż w końcu przejęła go Górnośląska Agencja Przekształceń Przedsiębiorstw. Miało tu powstać Centrum Kreatywności, ale na planach się skończyło.

Ostatecznie pawilon sprzedano nowym właścicielom za 9 mln zł. W 2004 roku obiekt został gruntownie wyremontowany, a nazwę zmieniono na Centrum Handlowe Belg. Przez kolejne kilkanaście lat był znany katowiczanom właśnie pod tą postacią. Na dwóch piętrach pomieściło się blisko 50 punktów handlowo-usługowych.

Jednak boom na ogromne galerie handlowe, który do Polski dotarł w XXI wieku, był dla Belga niczym ponury żniwiarz. Stopniowo konkurencja przejmowała klientów pawilonu, aż wykosiła go niemal całkowicie z biznesu. Z roku na rok centrum handlowe przy os. Paderewskiego traciło na popularności. Tylko lokalna społeczność utrzymywała Belga przy życiu.

Pusto, szaro i smutno. Ostatnie tchnienie Belga

Dlatego decyzja o likwidacji centrum, choć dla niektórych szokująca, była nieuchronna. W styczniu tego roku lokalne media obiegła informacja o wyburzeniu pawilonu. Nowy inwestor, firma Equal III z Krakowa, planuje w jego miejsce postawić dwa budynki. Jeden z przeznaczeniem mieszkalnym, a drugi biurowo-handlowo-usługowy.

Nowe obiekty nie będą wysokie: maksymalnie 20-metrowe i 5-kondygnacyjne. Pod nimi znajdzie się podziemny parking na 620 miejsc postojowych. Powstaną też parkingi na powierzchni. Jak dowiedział się portal "wkatowicach.eu", centrum handlowe ma zostać zamknięte w sierpniu 2023 roku.

I choć do sierpnia jest jeszcze daleko, większość sprzedawców już się wyniosła. Spacerując po Belgu czuję się jak bohaterka filmu o apokalipsie zombie. Znacie ten motyw suchej, roślinnej kuli, która przebiega cicho pustynną drogą? W filmach symbolizuje spustoszenie, pustkowie, odosobnienie. Spacerując opuszczonym centrum mam wrażenie, że kolisty paproch zaraz przetoczy się pod moimi stopami. Belg świeci pustkami, a może raczej: pustka świeci w oczy. W przeciągu pół godziny minęłam się może z 10 osobami. Choć przyznam szczerze, że to całkiem miła odmiana od zatłoczonej Galerii Katowickiej.

Czy będzie mi brakowało Belga? Nie jestem z Katowic, więc historii tego miejsca nie znam, ale na pewno zatęsknię za lumpeksem. Regularnie tu przychodzę poszperać w ciuszkach - mówi Julia, która studiuje na jednej z katowickich uczelni.

Wkrótce Julia nie będzie mogła tu już zaglądać. Na chwilę obecną co drugi punkt w centrum handlowym jest zamknięty na cztery spusty. Zamiast kolorowych witryn widzę wszechobecną, metaliczną szarość i pustkę. Zostały tylko m.in. Carrefour, Rossman, salon fryzjerski, sklep z butami i ogromny szmateks na drugim piętrze.

Na jednej z witryn dostrzegam informację o przeniesieniu biura ubezpieczeń w inne miejsce. "Numery telefonów pozostają takie same, obsługa też" - czytam. A co z resztą? Niektórzy sprzedawcy dalej nie wiedzą, co będzie dalej. Inni, śladem wspomnianego biura, zmieniają lokalizację. Nastroje są raczej ponure, a ostatnie tygodnie ciągną się jakby w oczekiwaniu na wyrok, który na Belgu zapadnie w połowie tego roku.