Zimną krewa podczas sytuacji zachował tata dziecka, który musiał sam przyjąć poród w samochodzie, którym wióżł żonę do szpitala.
- Poród odebrałem w samochodzie. Działałem instynktownie, starałem się pomóc żonie i dziecku. To jest czwarta ciąża i wszystko się wydarzyło za szybko. Nie zdążyliśmy dojechać. W ciągu trasy już wiedzieliśmy, że nie zdążymy dojechać i zadzwoniliśmy na 112 i dyspozytorka poinformowała szpital o sytuacji. Kiedy przyjechaliśmy i ochroniarz poszedł po wózek i w tym miejscu pokazała się główka i musiałem sobie radzić - mówi Kamil Bednarczyk, który odebrał poród na szpitalnym parkingu.
Dumna ze swojego męża jest matka dziecka.
- Jestem bardzo dumna z mojego męża. Spisał się na medal. Zachował spokój i dużo cierpliwości. To była akcja taka niezaplanowana i szybka akcja - mówi Ewelina Bednarczyk.
Zaraz po porodzie kobiecie i dzieckou pomogły położne i lekarze Klinicznego Oddziału Położnictwa, Ginekologii i Ginekologii Onkologicznej, Oddziału Neonatologii, Poradni Ginekologicznej i ochrona szpitala. Dziecko i matka czują się dobrze.