Kilka dni temu SANEPID zdecydował o kwarantannie podopiecznych i pracowników Domu Pomocy Społecznej w Niedabylu w powiecie białobrzeskim, ponieważ mieli oni kontakt z zarażoną pielęgniarką z Grójca. Ta w ośrodku ostatni raz dyżurowała w niedzielę, 15 marca.
Testy przeprowadziła firma wyspecjalizowana w badaniach genetycznych. Na wszystkie przebadane osoby, negatywne wyniki otrzymało tylko 14 pensjonariuszy i 7 pracowników ośrodka.
Musieliśmy oddzielić chorych od zdrowych. Ze stołówki i jadalni wynieśliśmy wszystkie stoły, krzesła. Materace odkaziliśmy, wszystko, żeby osoby niezawirusowane nie miały kontaktu z chorymi – powiedział Arkadiusz Śliwa, dyrektor DPS w Niedabylu.
Z uwagi na obecną sytuację jest też problem z personelem medycznym.
Obecnie mamy jedną pielęgniarkę na 52 zarażonych pensjonariuszy. I to nie są osoby zdrowe, one mają inne różne schorzenia. Trzeba się nimi opiekować, zajmować, zmieniać pampersy, myć. To są osoby w wieku od 14 do 90 lat – tłumaczy Arkadiusz Śliwa.
Stan wszystkich zarażonych pacjentów jest dobry. Placówka na potrzeby odizolowania chorych przekształciła kuchnię i stołówkę w jedną sypialnię, w której przebywają wyłącznie osoby, u których testy na obecność koronawirusa dały wynik negatywny. Dyrekcja placówki cały czas jest w stałym kontakcie z ministerstwem zdrowia, a także SANEPIDem.
Ośrodek jest domem dla osób starszych, ale też dzieci i młodzieży z mózgowym porażeniem dziecięcym, z dysfunkcjami narządów ruchu i upośledzeniem umysłowym. Są one w grupie podwyższonego ryzyka śmierci wskutek możliwego zachorowania na COVID-19.