Jeszcze jej nie ma, ale może znów przyjść - i tak jak ubiegłej jesieni - spowodować ogromne straty.
Dlatego już teraz trzeba się zabezpieczyć.
Przed - ptasią grypą, która kilka miesięcy temu - wyjątkowo latem - spowodowała spustoszenie na wielu fermach w powiecie ostrzeszowskim.
Służby weterynaryjne są cały czas w gotowości i bacznie monitorują sytuację.
Obserwujemy bacznie sytuację, jeżeli chodzi o ptasią grypę i w Europie sytuacja jest bardzo niepokojąca. Kraje zachodnie są w dużym stopniu dotknięte, już teraz, wieloma ogniskami ptasiej grypy. Zaczyna to uderzać już także w produkcję, w populację, zwłaszcza ptaków wodnych. Boimy się tego. Natomiast na razie przy jakichkolwiek sygnałach, które mamy, nie było stwierdzanych wyników dodatnich - mówi Powiatowy Lekarz Weterynarii, Krzysztof Lamek.
Do bardzo niepokojącej i nietypowej sytuacji, doszło w tym roku.
Po raz pierwszy, odkąd ptasia grypa - w Polsce - zaczęła być problemem, wykryliśmy ptasią grypę w trzech gospodarstwach w lipcu. To było w okresie wysokich temperatur, gdzie też do tej pory uważaliśmy, że jest to czas na taki oddech dla hodowców, że ta produkcja jest w tym okresie bezpieczniejsza. Wywróciło to wszystkie nasze teorie - dodaje Krzysztof Lamek.
Wirus ptasiej grypy - świetnie sobie radzi właśnie późną jesienią. W wodzie o temperaturze 0 stopni może przeżyć nawet 30 dni. Przenoszą go przede wszystkim dzikie ptaki.
Mimo, że wirus jak na razie nie dotarł do powiatu ostrzeszowskiego i okolic - cały czas należy pamiętać o odpowiednim zabezpieczeniu swojego gospodarstwa, np. dokładnym czyszczeniu i odkażaniu sprzętu, jak i samego gospodarstwa oraz środków transportu, którymi przewożony jest drób.