meteoryt

i

Autor: pixabay.com

METEORYT spadł w Ostrzeszowie! Muzeum ogłasza konkurs na komiks o wydarzeniu z 1907 roku

2021-01-13 13:04

"Niebo nagle rozjaśniło się jak w dzień i widać było potężne ciało świecące w kształcie gruszki, które opadało pionowo na ziemię" - relacjonowali świadkowie tego tajemniczego wydarzenia. W 1907 roku w okolicy Ostrzeszowa miał spaść meteoryt. Śladów po nim jednak nie znaleziono. Jak zakończyła się ta historia? To teraz zadanie dla ostrzeszowian. Muzeum Regionalne zachęca do udziału w konkursie na komiks o tym wydarzeniu

O ostrzeszowskim meteorycie głośno było w prasie międzywojennej. Ci, którzy chcieli rozgłosu i pieniędzy zaczęli szukać pozostałości lub chociażby miejsca, w którym meteor miał spaść. Bez skutku. Przez lata urosła legenda o tym wydarzeniu. Jest wiele niedopowiedzeń. Teraz można puścić wodze fantazji - bo muzeum w Ostrzeszowie ogłosiło konkurs na komis, w którym trzeba wymyślić zakończenie historii ostrzeszowskiego meteorytu. Notatkę z tego zdarzenia w 1964 roku spisał patron muzeum - Władysław Golus. Na jej podstawie trzeba wykonać komiks.

Notatkę publikujemy poniżej.

W nocy z dnia 2 na 3 września 1907 roku kilka minut po godzinie pierwszej zauważono w wielu miejscowościach Śląska i Poznańskiego sunący po nieboskłonie wielki bolid w postaci kuli ognistej. Szedł od Bolesławca, a zakończył lot w okolicy Ostrzeszowa. Paru naocznych świadków tego niezwykłego zjawiska, obserwujących lot meteorytu, podało, że "niebo nagle rozjaśniło się jak w dzień i na nieboskłonie widać było potężne ciało świecące w kształcie gruszki, które opadało pionowo na ziemię. Światło było koloru niebieskawobiałego, jak od palącej się wielkiej lampy elektrycznej".

Niestety , w roku 1907, kiedy można było uzyskać wiele ciekawych szczegółów - być może nawet odnaleźć miejsce spadku meteorytu - nikt się tym zjawiskiem zbytnio nie interesował. Wypłynęło ono nieoczekiwanie dopiero 28 lat później w sposób dość osobliwy.

Karol Schmidt z Oldenburga wyczytał w niemieckim tygodniku "Reclamus Universum" z roku 1934 notatkę byłego żołnierza niemieckiej straży granicznej, niejakiego Tantza, w której opisuje on, co mu się wydarzyło w lesie ostrzeszowskim, gdy wracał do miasta od strony Grabowa w nocy we wrześniu 1907 r. Podaje on, że "nagle usłyszał zbliżający się z niesamowitą szybkością szum. Ciemności rozdarł błyskawicznie potęgujący się jasny blask. Słyszałem gdzieś wśród drzew głuchy łoskot i ujrzałem spadek wielkiego meteorytu".

Nasuwa się pytanie, dlaczego ów Tantz nie wykorzystał swej obserwacji zaraz po upadku meteorytu i milczał przez wiele lat? Tu spotykamy się z jedyną w swoim rodzaju historią romantyczną, którą opisywała prasa międzywojenna w 1935 r. Otóż Tantz wracał wówczas ze spotkania z żoną swojego przełożonego oficera, wówczas w domu nieobecnego. W obawie, aby jego miłosna eskapada się nie wydała, milczał, dopóki ów oficer nie zmarł. Schmidt zamierzał odnaleźć meteor ostrzeszowski, w tym celu zawarł on umowę z dyrekcją Instytutu Geologicznego w Warszawie i przystąpił do badań. Poszukiwania trwały do czerwca 1937 r. Na miejscu napotkano ogromny "spiek ziemi", jednakże na meteoryt nie trafiono. W latach 1937 i 1938 ponowili poszukiwania miejscowi obywatele. Prymitywne narzędzie wiertnicze nie dało jednak rezultatu. W czasie wojny Schmidt zawarł z niemieckim zarządem miasta ponowną umowę, lecz do jej wykonania nie doszło wskutek ówczesnych warunków wojennych.

Meteor miał spaść w lesie miejskim, na jego skraju przy szosie Ostrzeszów - Bukownica - Grabów mniej więcej 500 metrów od krańca lasu miejskiego za Cłem. Zagadka meteorytu może być rozwiązana przez nowe poszukiwanie, dzięki ludziom żądnym sławy.

Kiedy w prasie międzywojennej głośno było o spadku meteorytu ostrzeszowskiego, zgłaszało się wtedy wielu naocznych świadków tego wydarzenia. Zgłosili się do zarządu miasta świadkowie: były mieszkaniec Ostrzeszowa Wojciech Plusiński z Nakła, Teodor Makułowski z Kołaczkowa, Matysik z Ostrzeszowa i inni. Zainteresowanie to przeżywałem osobiście śledząc opisy i opowiadania. [...]

Od czasu do czasu przypominam o ostrzeszowskim meteorycie, bo być może, że znajdują się ludzie żądni sławy i fortuny, którzy podejmą dalsze poszukiwanie skarbu w ostrzeszowskich lasach. Wypisałem powyższą notatkę na podstawie akt miejskich przechowywanych obecnie w Muzeum Regionalnym w Ostrzeszowie, gdzie złożyłem je na pożytek publiczny.

Władysław Golus, 1964 r.