W tym miejscu spełniają się życzenia. Kamień z legendą przyciąga turystów [ZDJĘCIA]

2020-02-11 10:11

Marzą Ci się rajskie wakacje, chcesz zostać milionerem albo znaleźć miłość życia? Krążą pogłoski, że jeden z największych głazów w Polsce spełnia życzenia. Ta niesamowita atrakcja znajduje się w Bisztynku w woj. warmińsko-mazurskim. Sprawdziliśmy, co trzeba zrobić, by nasze marzenia stały się realne.

"Diabelski Kamień" jest jednym z największych w Polsce głazów narzutowych. Od zawsze był miejscem spotkań mieszkańców i miejscem, gdzie wykonywano pamiątkowe fotografie. Niektórzy twierdzą też, że musiał być, w czasach przedhistorycznych, miejscem kultu, podobnym do słynnego Stonehenge w Anglii. Ale tego nie wie nikt... W średniowieczu zwany był "Kamieniem Biskupim". Stąd wzięła się nazwa miasteczka Biskupiec - Bischofstein.

Krążą także legendy mówiące, że diabelski kamień spełnia życzenia. Trzeba go dwukrotnie obejść dokoła poczynając od charakterystycznego pęknięcia, myśląc o swoim życzeniu. Zgodnie ze wskazówkami zegara.

Legenda o "Diabelskim Kamieniu"

Mieszkał kiedyś w Bisztynku ubogi szewc; los nie poskąpił mu tylko dzieci. Było ich tyle, że kiedy urodziło się ostatnie, nie miał już kogo prosić na kuma. Martwił się tym wielce szewczyna, praca mu nie szła, powędrował więc do miasta. A nuż się jakaś rada znajdzie ? Minę miał taką strapioną, że przechodzący właśnie nieznajomy młodzieniec spytał go, czym tak się frasuje. Chłop chętnie zwierzył się ze swojej troski. - No to ja ci będę kumem - rzekł na to młodzieniec. - Ale jak chłopak szkoły ukończy, to przyjadę po niego Uradował się szewc - nie tylko znalazł kuma, ale jeszcze takiego, co mu chłopaka do szkół pośle.

W następną niedzielę odbyły się chrzciny. Nieznajomy w dwa czarne konie zajechał przed chałupinę szewca i powiózł dziecko do kościoła. MICHAŁ na imię mu dano. Gdy wrócili do domu, kum wręczył ojcu trzosik na naukę chłopca.

Chłopak był zdolny, kształcono go więc na księdza nie przypuszczając, że to za diabelskie pieniądze. Michał właśnie nauki skończył i miał swą pierwszą mszę odprawić, kiedy zjawił się diabeł. Ale miał on jeszcze pilną pracę wykonać, to tak się ugadali: zanim Michał mszę ukończy, diabeł wielki kamień z Afryki przyniesie i przyjdzie po niego.


Poleciał diabeł co tchu, ale kamień olbrzymi był i ciężki okrutnie, droga powrotna zajęła mu więc więcej czasu niż przypuszczał. Kiedy był nad przedmieściem Bisztynka, usłyszał, że msza się już skończyła. Zatrząsł się diabeł ze złości, że się spóźnił i Michałową duszę stracił. Kamień wysunął mu się z rąk i z wielkim hukiem spadł tam, gdzie dotąd się znajduje.