Wyścig BackYard Ultra należy do biegów "last man standing", czyli formuły, w której zawodnicy biegają w kółko po wyznaczonej trasie, aż zostanie jeden zawodnik. Na przebiegnięcie jednej pętli uczestnicy mają maksymalnie godzinie, kto nie zdąży - odpada. W warmińskich biegach zawodnicy mierzyli się z trasą 6,7 km - wokół jeziora Kielarskiego pod Olsztynem.
- To nie jest porównywalne z wyjściem na 5 km na przebieżkę. W tym przypadku trzeba trenować regularnie i dość długo, żeby wypracować wydolność organizmu, która pozwala na taki wielogodzinny, czy wielodniowy wysiłek. Też bardzo istotna jest logistyka. Mamy rozstawione całe miasteczko biegowe, więc każdy z zawodników ma swój własny namiot, supporterów, agregaty prądotwórcze, jedzenie na dwa dni, wodę, butle gazowe itd. - mówi organizator biegu, Grzegorz Baran.
W olsztyńskich zawodach wzięło udział 60 biegaczy z całej Polski. Wśród nich pojawił się aktualny mistrz Polski biegów w tej formule, który rok temu ustanowił rekord 37 pętli – Piotr Łuszcz. Zawody pod Olsztynem zwyciężył Bartosz Fudali, który przebiegł 41 okrążeń. Zapytaliśmy uczestników o przygotowania do biegu.
- Myślę, że to są lata treningów, które przygotowują do tego typu zawodów. Ciężko powiedzieć, że to miesiąc przygotowań stricte pod te zawody, a raczej cały proces - zeszłe lata biegania na różnych imprezach i krótszych dystansach;
- Myślę, że to kwestia bardzo indywidualna. U mnie to jest dużo biegania. Ja biegam ponad 600 km miesięcznie, żeby przygotować się na sezon. Trochę tych szybkich biegów, trochę podbiegów – musi być ta siła w nogach. Potem to jak już pozwalają zawody, bo trzeba dostosować ten trening – mówili uczestnicy BackYard Ultra Warmia.
