Zastępca dyrektora Warmińsko-Mazurskiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej Agnieszka Wabik poinformowała w piątek Polską Agencję Prasową, że w mijającym tygodniu lekarze rodzinni poinformowali o 1453 pacjentach, którzy cierpią z powodu chorób grypopodobnych. Przed tygodniem takich pacjentów odnotowano 873. Statystyki te odnoszą się do całego regionu.
W porównaniu z rokiem poprzednim epidemiolodzy odnotowali znaczny wzrost osób cierpiących z powodu jesiennych infekcji - przed rokiem w pierwszym tygodniu września odnotowano o 219 przypadków takich zachorowań mniej, z drugim tygodniu września 2020 roku było ich aż o 557 mniej.
CZYTAJ TEŻ: Jak zjeżdża się z dwupasmowego ronda? Kuriozalna sytuacja w Stargardzie. "Pani w czipsach prawko wygrała?"
- Objawy odnotowywane u takich pacjentów to wysoka gorączka, bóle mięśni i stawów, bóle gardła, kaszel, katar - podała Wabik. Podkreśliła, że to lekarze decydują, czy osobę z infekcją kierują na test w kierunku COVID-19, czy uznają to za niepotrzebne.
- Lekarze mają w gabinetach testy antygenowe, z których mogą w takich sytuacjach korzystać i korzystają. W każdym przypadku to lekarz decyduje, czy potrzebne jest badanie w kierunku koronawirusa, czy nie - powiedziała Wabik.
Polecany artykuł:
W rozmowie z PAP Wabik zastrzegła, że w regionie nie potwierdzono dotąd żadnego przypadku grypy.
Z powodu jesiennych infekcji w wielu przedszkolach i szkołach odnotowywana jest absencja bardzo wielu dzieci, zdarza się, że nie ma blisko połowy grupy szkolnej lub przedszkolnej. Rzecznik prasowa kuratorium oświaty w Olsztynie Małgorzata Hochleitner powiedziała PAP, że nie odnotowano przypadku zamknięcia jakiejś placówki, czy zawieszenia zajęć klasy lub oddziału. - Nieobecności dzieci kontrolują dyrektorzy szkół, do nas nie docierają na razie niepokojące informacje, choć wiemy, że sezon jesiennych infekcji jest w pełni, chorują także ludzie z naszego otoczenia - przyznała Hochleinter.
(PAP)