W piątek 5 sierpnia 2022 na stadionie Camp Nou, rozentuzjazmowani hiszpańscy kibice witali Roberta Lewandowskiego, który dołączył do grupy FC Barcelona. Lewy przemówił do zebranych po katalońsku, czym poniekąd zaskarbił sobie ich sympatię. Zachwyty nad polskim piłkarzem nie trwały jednak długo, ponieważ jeden z dziennikarzy "Sportu" zwrócił uwagę piłkarzowi na jego drogie hobby i skrytykował zamiłowanie do niebywale drogich aut.
Jak większość fanów Lewandowskiego wie, Robert od lat jest kolekcjonerem samochodów, jednak kataloński dziennikarz uznał to za zbyt luksusową rozrywkę i skrytykował obnoszenie się bogactwem. To bowiem nie jest dobry sposób na zyskanie sympatii kibiców.
Trzeba wyjaśnić Lewandowskiemu, że żeby mieć kibiców w kieszeni, powinien mówić po katalońsku. Ostrzeżmy go też, że samochody jak ten, którym się porusza, nie są popularne wśród piłkarzy Barcelony. Tutaj zawodnicy nie wyróżniają się autami - pisze "Sport".
Dziennikarz nawiązał tę wypowiedź do konkretnego samochodu Lewego: Bentley'a Continental GT Convertible, którym piłkarz najczęściej porusza się ulicami Hiszpanii. W tekście można znaleźć również porównanie do Leo Messiego i obecnego trenera drużyny, Xaviego, którzy nie obnosili się tak ze swoim bogactwem i nie jeździli podobnymi autami, a kibice ich kochali za zwycięstwa. Co innego Antoine Griezmann oraz Memphis Depay - oni z kolei uwielbiali luksusowe pojazdy i jak widać, nie odnieśli spektakularnych sukcesów na boisku. Rozumiecie?
Słowa katalońskiego dziennikarza brzmią jak ostrzeżenie przed porażką, jednak jego słowa wydają się być na wyrost.
