Pacjent przez COVID-19 staje się inwalidą oddechowym

i

Autor: zdj. ilustracyjne/pixabay.com

​Pacjent staje się inwalidą oddechowym. Lubelski pulmonolog ostrzega

2022-02-08 16:37

Zapalenie płuc i zatorowość płucna to jedne z najczęstszych objawów ciężkiego przebiegu COVID-19. Z kolei niepełnosprawność oddechowa zostaje z pacjentem na całe życie. Ulgę przynosi rehabilitacja.

Jak mówi nam dr hab. n. med. Roberta Kieszko, lubelski wojewódzki konsultant w dziedzinie chorób płuc, skrajne zniszczenie płuc, czyli niesprawność i niepełnosprawność oddechowa, to efekt zajęcia układu oddechowego przez infekcję.

- Koronawirus często wywołuje śródmiąższowe zapalenie płuc. Komórki zapalne najczęściej gromadzą się w przestrzeniach powietrznych. Układ odpornościowy sobie w tym przypadku nie radzi - tłumaczy specjalista. - Dochodzi do tzw. burzy cytokinowej, czyli układ odpornościowy sam paradoksalnie niszczy własną strukturę. Doprowadza to w efekcie do niewydolności oddechowej - dodaje.

W przypadku infekcji związanej z COVID-19, zmiany w płucach są trwałe. Proces chorobowy najczęściej jest nieodwracalny, a pacjent wymaga rehabilitacji czy tlenoterapii domowej.

- Chory często na nowo uczy się oddychać. Ważna jest także rehabilitacja ogólnorozwojowa, wzmocnienie mięśni i sprawności fizycznej - wymienia lekarz.

Jeśli mamy do czynienia z ciężkimi uszkodzeniami, chorzy obejmowani są programem nieinwazyjnej domowej wentylacji mechanicznej. - Pacjenci otrzymują respirator z maską, która generuje dodatnie ciśnienie, co usprawnia wentylację. Poziom dwutlenku węgla spada. Stan zdrowia się poprawia - mówi pulmonolog. Rodzaj niekomfortu oddechowego jednak pozostaje na długie lata. - A bywa, że i na stałe. My tę sprawność jedynie możemy poprawić - dodaje.

Wariant omikron mniej zjadliwy, ale równie niebezpieczny

W przypadku wariantu omikron, który zajmuje głównie górne drogi oddechowe, mniej pacjentów wymaga tlenoterapii czy podłączenia do respiratora. - W mniejszym stopniu wywołuje ciężkie zapalenie płuc, które kończy się stały inwalidztwem oddechowym. Więcej jest pacjentów z powikłaniami kardiologicznymi czy z zaostrzeniem choroby wieńcowej - wyjaśnia konsultant.

Mniej też jest zgonów. Według lekarzy, trudno jednak wyrokować o dalszym rozwoju pandemii, tym bardziej przesądzać o jej końcu. Oddziały covidowe nadal są pełne. Tak jest np. w Szpitalu Klinicznym nr 4 w Lublinie.

- Nasza strefa izolacyjna jest pełna. Covid pojawia się także na innych oddziałach. Pacjenci są monitorowani. Mają wykonywane testy na bieżąco. Jeśli jest taka potrzeba, analizy są powtarzane – zaznacza Kieszko.

Oddział leczy głównie pacjentów z COVID-19 i z chorobami towarzyszącymi. Powstał z części klinik Chorób Płuc i Onkologii. - To przede wszystkim więc pacjenci onkologiczni i pulmonologiczni. Mamy też zakażonych, którzy trafiają bezpośrednio z oddziału ratunkowego, ale są w mniejszości - mówi dr n. med. Anna Grzywa-Celińska, lekarka z oddziału izolacyjnego SPSK4.

- Pacjenci zakażeni cały czas więc są. Dla stałych chorych, którzy dotychczas wypełniali sale, np. klinki chorób płuc, są to pewne utrudnienia. Są albo hospitalizowani w innych salach, albo w innych szpitalach - dodaje.

Tylko we wtorek na Lubelszczyźnie wolnych było 542 łóżka covidowe. Do respiratora nadal podłączonych było 76 pacjentów.

Grupa ZPR Media sprzeciwia się głoszeniu opinii noszących znamiona mowy nienawiści przepełnionych pogardą czy agresją. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, powiadom nas o tym, klikając zgłoś. Więcej w REGULAMINIE