Na świat spieszy im się szybciej niż rówieśnikom, ale mają zdecydowanie pod górkę. Dzień Wcześniaka w SPSK1

2021-11-17 13:02

Niektóre ważą niespełna kilogram, urodziły się w 31, a nawet w 26 tygodniu ciąży, w pandemii COVID-19 i epidemii RSV. 17 listopada obchodzimy Międzynarodowy Dzień Wcześniaka, ale jak mówi nam dr n. med. Monika Wójtowicz-Marzec ze Szpitala Klinicznego nr 1 w Lublinie - noworodki i ich mamy wymagają profesjonalnej opieki na co dzień.

Emocje są cały czas żywe u pani Mai z Łukowa. Kobieta urodziła bliźnięta - Marię i Anielę - w 29. tygodniu ciąży. - Dziewczynki mierzyły po 39 centymetrów. Do tej pory nie mogę pozbierać myśli. To ból w gardle i łzy - wzrusza się pani Maja. - Jedyne co usłyszałam, a było zaskoczeniem, to że córeczki oddychają samodzielnie. Nie mogłam ich zobaczyć. Pani anestezjolog zrobiła mi ich zdjęcia. Dopiero potem mogłam je zobaczyć na własne oczy - wspomina kobieta.

Od początku obecny był też mąż, ze względu na obostrzenia pandemiczne jednak zdalnie. - Tata zobaczył je przez okno, ale od samego początku był z nami, przede wszystkim duchem. Ja też spędziłam w szpitalu jedynie trzy dni. Potem dojeżdżałam. Dziennie mogłam spędzić z córeczkami godzinę. Personel był jednak bardzo pomocny - mówi.

O emocjach, jakie towarzyszyły podczas ciąży opowiada nam też pani Eliza Żochowska z Radzynia Podlaskiego. Jej syn Michał urodził się w 27 tygodniu ciąży i ważył niespełna kilogram. Przedwczesny poród wywołany był komplikacjami.

- Michał ważył prawie 780 gramów. Spędził w szpitalu trzy miesiące. Wywiązało się zatrucie ciążowe, które dosyć szybko postępowało. Decyzja nie mogła być inna - mówi pani Eliza. - Czas niezwykle trudny. Szybki chrzest w szpitalu. Dużo emocji. Rozłąka. Nie mogłam syna przytulić, trzymać go w ramionach, po prostu z nim być - zwierza się nam mama.

Tylko w Szpitalu Klinicznym nr 1 w Lublinie rocznie rodzi się około stu wcześniaków. Około trzydziestu wymaga intensywnej opieki medycznej.

Dr Monika Wójtowicz-Marzec, szefowa Oddziału Noworodków SPSK1, przypomina że jest na szczęście coraz więcej metod pomagających dzieciom. - Korzystają z respiratorów czy tzw. duopap-ów, tlenoterapii. Dzieci wymagają wielodniowych albo tygodniowych wlewów kroplówkowych. Początkowo karmione są pozajelitowo lub dojelitowo, kiedy mama przynosi mleko do szpitala, a kiedy dojrzewają uczone są przez położne jedzenia za pomocą smoczka - tłumaczy.

Wcześniactwo w pandemii

Sytuację utrudnia jednak pandemia i jej obostrzenia. Wizyty rodziców nadal są ograniczone albo wstrzymane. Lekarze przypominają, że przyszłe mamy mogą się zaszczepić już od dwunastego tygodnia ciąży. A szczepienia są potrzebne, choćby ze względu na kontakt z dzieckiem. - Jest on wskazany, zarówno fizyczny, jak i psychiczny. Pozytywnie wpływa na dzieci nawet to, że mama jest gdzieś niedaleko - wyjaśnia dr Wójtowicz.

Dodatkowo, wcześniaki łatwo chorują na RSV. - Nie zakażają się w samym szpitalu, ale po wyjściu do domu, np. od starszego rodzeństwa. Trafiają do Szpitala Dziecięcego albo wracają do nas na intensywną terapię noworodka, włącznie z podłączeniem do respiratora - komentuje lekarka.

Od kilku lat wcześniakom urodzonym poniżej 32 tygodnia dedykowany jest bezpłatny program lekowy przeciw RSV. - Działa od października do kwietnia. Dzieciom co miesiąc podawane jest przeciwciało monoklonalne, które ma uodpornić je na tego wirusa w okresie jesienno-zimowym - mówi dr Wójtowicz.

Warto podkreślić, że wcześniaki mogą rozwijać się także dzięki działającym bankom mleka kobiecego. W Polsce w tej chwili takich placówek jest 14. W Lublinie Bank Mleka Kobiecego działa przy SPSK1.