Kto będzie leczył chorych na covid-19? Do walki z epidemią kierowana kadra spoza systemu

i

Autor: zdj. ilustracyjne/targi.lublin.pl Targi Lublin; po pozytywnej decyzji ministra zdrowia to właśnie tutaj rozpoczną się prace nad uruchomieniem szpitala tymczasowego w Lublinie

Kto będzie leczył chorych na covid-19? Do walki z epidemią kierowana kadra spoza systemu

2020-10-22 13:20

W szpitalach z oddziałami zakaźnymi na Lubelszczyźnie brakuje rąk do pracy. Odczuwalny jest deficyt lekarzy zakaźników, anestezjologów i pielęgniarek. Do pracy, m.in. w uruchamianym już wkrótce w Lublinie szpitalu tymczasowym, mogą być delegowani pracownicy spoza systemu ochrony zdrowia.

To, że sytuacja jest trudna wiadomo nie od teraz. Na Lubelszczyźnie na razie problemem nie jest brak łóżek, ale ich dostępność w miejscu zamieszkania. – Najbliższe wolne łóżko dla męża było w szpitalu w Białej Podlaskiej. Mieszkamy Chełmie – mówi nam pani Maria.

System obnażył też kłopoty z kadrą, która nie jest w stanie obsłużyć jednocześnie zakażonych pacjentów przy hospitalizacji przewlekle chorych i wykonywaniu zabiegów planowych i tych w trybie pilnym.  – W naszej klinice pacjenci leżą na korytarzach. Tego nigdzie na świecie nie ma. Szczególnie w okresie covidu. Nie wyobrażam sobie, że każdy pacjent z każdą przypadłością może do nas trafić, bo wtedy ogranicza się dostęp do leczenia dla najbardziej potrzebujących z zagrożeniem życia. To wady systemu – alarmuje prof. Konrad Rejdak, lubelski wojewódzki konsultant w dziedzinie neurologii i szef kliniki neurologii SPSK4 w Lublinie.

Szpital działa jednocześnie jako jednostka miejska i specjalistyczna. W tej chwili placówka zapewnia też opiekę zakażonym pacjentom w zakresie chirurgii naczyniowej, kardiochirurgii, neurochirurgii i neurologii (trombektomii).

To sprawia, że personel jest przemęczony i pracuje dłużej, a do obsługi pacjentów covidowych brakuje wykwalifikowanej kadry.

 - Brakuje głównie brakuje lekarzy zakaźników i anestezjologów. Lekarzy anestezjologów jest mało, tylko oni mają kompetencje do tego, aby leczyć przy użyciu respiratorów. Zakaźników jest w Polsce czterystu. Są to albo osoby, które są już zaangażowane w pracę na innych oddziałach, albo są po 60 roku życia, często w wieku emerytalnym, a jeszcze nadal pracują – mówi Radiu Eska Tomasz Kwiatkowski, dyrektor zespołu opieki zdrowotnej w Biłgoraju.

Wszystkie ręce na pokład

Rozwiązaniem jest pozyskanie lekarzy innych oddziałów. W system covidowy zostali zaangażowani już lekarze POZ, którzy m.in. diagnozują pacjentów, a także personel oddziałów internistycznych i pulmonologicznych, gdzie trafiają pacjenci z podejrzeniem infekcji.

Teraz, m.in. wojewoda lubelski apeluje do rezydentów, a nawet studentów kierunków medycznych o pomoc.

- Stażyści czy rezydenci. Oni w tych szpitalach już funkcjonują. Jeżeli przejdą w obszar pracy oddziałów covidowych bądź tych oddziałów, na których są łóżka zakaźne, to im będzie zaliczone do specjalizacji – mówi Lech Sprawka, wojewoda lubelski.

Z kolei np. studenci uniwersytetów medycznych lub szkół pielęgniarskich mieliby pomagać w opiece w przygotowywanym szpitalu tymczasowym. Ochotnicy i pracownicy mieliby być pozyskiwani także spośród organizacji pozarządowych czy służb mundurowych.

Dezynfekcja i maseczki z własnego budżetu?

Ostatnia nowelizacja ustawy o przeciwdziałaniu epidemii zwalnia m.in. rezydentów czasowo z egzaminu ustnego specjalizacyjnego.

Zdaniem Piotra Denysiuka, członka komisji młodych lekarzy Okręgowej Izby Lekarskiej w Lublinie to dobry ruch. Nowela ma jednak wiele wad i nie była konsultowana ze środowiskiem lekarskim.

- Nie wiemy, co mamy zrobić z pacjentami, którymi obecnie się zajmujemy. Niestety nie mamy magicznej puli lekarzy, z której można czerpać całymi garściami. Każdy lekarz, który zostanie wezwany do pracy z epidemią musi porzucić swoich pacjentów. Ponadto, praktycznie na wszystkich oddziałach znajdziemy pacjentów, którzy byli zarażeni albo mają podejrzenie o infekcję – wyjaśnia lekarz w rozmowie z nami.

Komisja młodych lekarzy przygotowuje projekt, którego celem jest przekazanie całego rocznego budżetu na zakup środków ochrony osobistej dla lekarzy skierowanych do walki z epidemią przez wojewodą.

Kontrowersyjna nowela

Według środowiska lekarskiego, zaproponowana nowelizacja marcowej ustawy budzi wiele innych kontrowersji, spośród których największą jest możliwość kierowania do walki z epidemią młodych matek.

- Chodzi o kierowanie matek karmiących. Nie ma w tej chwili kryterium wieku dziecka, które zapewniałoby bezpieczeństwo rodzinom. W tej chwili można też powołać personel z grup ryzyka do 65 roku życia. Wcześniej granica ta wynosiła 60 lat – dodaje Denysiuk.

Zniesiona została także odpowiedzialność karna, która według środowiska lekarskiego pozostawia duże pole do interpretacji. Nie chroni medyka przed odpowiedzialnością cywilną lub zawodową.

Wątpliwości prawne budzi także kwestia dodatków. Na rekompensaty będą mogły liczyć jedynie osoby powołane do pracy przez wojewodów, nie personel już pracujący w systemie covidowym.

Sonda
Czy gorączka zawsze towarzyszy chorobie?
Lublin: pierwsza niedziela w strefie czerwonej