54 lata temu wampir w Gałkówka został skazany na karę śmierci. Oto historia jednego z najsłynniejszych seryjnych morderców PRL

i

Autor: Wikipedia/Twitter

Wampir z Gałkówka

55 lat temu wampir z Gałkówka został skazany na karę śmierci. Oto historia jednego z najsłynniejszych seryjnych morderców PRL

2024-02-05 9:30

Dokładnie 55 lat temu, 5 lutego 1969 roku, Stanisław Modzelewski, wampir z Gałkówka, został skazany na karę śmierci za zamordowanie siedmiu kobiet i próbę zabicia sześciu kolejnych. Mieszkańcy podłódzkiej miejscowości odetchnęli z ulgą po 15 latach. Tyle czasu zajęło śledczym schwytanie i doprowadzenie przed sąd jednego z najsłynniejszych seryjnych morderców PRL.

Jest 14 września 1967 roku. Na komendę milicji w Warszawie przychodzi kobieta i zgłasza śmierć 87-letniej matki Marii Gałeckiej. Seniorka miała utonąć w wannie. Śledczy z racji wieku podejrzewają zgon z przyczyn naturalnych, ale w trakcie oględzin zwłok lekarz stwierdza liczne obrażenia na ciele kobiety - otarcia naskórka, zasinienia, ślady duszenia oraz rany cięte na pośladkach, najpewniej zadane żyletką. Badanie nie pozostawia złudzeń. 87-letnia Maria została zamordowana. Śledczy szybko trafiają na trop sprawcy. Córka ofiary zeznaje, że matka miała konflikt z sąsiadem. Mężczyzna miał grozić kobiecie, że ją zabije.

24 września milicjanci zatrzymują wytypowanego podejrzanego – Stanisława Modzelewskiego, pochodzącego z Podlasia kierowcę z podstawowym wykształceniem. Notowanego wcześniej za spowodowanie wypadku samochodowego oraz kradzieże. Do zatrzymania dochodzi we wsi Potoki nieopodal Łasku, gdzie mieszka rodzina żony Modzelewskiego. Śledczy nie podejrzewają, że mają w rękach jednego z największych seryjnych morderców okresu PRL. Zatrzymany początkowo nie przyznaje się do winy, ale po nocy spędzonej w komendzie rozwiązuje mu się język.

Zdradza szczegóły zamordowania sąsiadki. Miał udusić seniorkę na kanapie, a następnie zanieść ciało do wanny. W toku śledztwa szybko wychodzi na jaw, że Modzelewski służył w latach 50. w wojsku. Został oddelegowany do jednostki wojskowej w Gałkówku koło Łodzi. Śledczy szybko łączą to z serią morderstw w podłódzkiej miejscowości. Siedem kobiet zostało uduszonych, a sprawcy nigdy nie odnaleziono. Modzelewski zaczyna mówić. Staje się jasne, że zatrzymali poszukiwanego od 15 lat „wampira z Gałkówka”.

Czarna seria

Pierwszą ofiarą była 67-letnia Józefa Pietrzykowska. Był 31 lipca 1952 roku. Modzelewski służył wtedy w jednostce wojskowej w Gałkówku. Zobaczył kobietę w pobliskim lesie, kiedy zrywała jagody. Udusił ją.

W grudniu tego samego roku zakończył służbę w wojsku i z poślubioną niedawno żoną zamieszkał w Łodzi. W okresie świąt Bożego Narodzenia jechał tramwajem do Tuszyna. Wysiadł jednak w pobliżu lasu, we wsi Modlica. Tam wypatrzył swoją kolejną ofiarę – 32-letnią Marię Kunkę. Jak opisuje Dziennik Łódzki, kobieta spędzała święta u rodziców w pobliskiej wsi Rydzynki. Szła do apteki po leki dla swoich małych dzieci. Ją także udusił, a jej nagie ciało ukrył w zagajniku. Kolejnego morderstwa dokonał ponownie w okolicy Tuszyna, w marcu 1953 roku. Zobaczył samotnie idącą przez pola 21-letnią Teresę Piekarską. Udusił ją szalikiem.

Na początku stycznia 1955 roku wrócił w okolice Gałkówka. W pobliżu torów kolejowych zauważył 24-letnią Irenę Dunajską. Jej uduszone zwłoki odnaleziono następnego dnia. W marcu kolejnego roku w podobny sposób zabił 18-letnią Helenę Walos. Z relacji zamieszczonej w Dzienniku Łódzkim wynika, że młoda kobieta szła ze stacji w Gałkówki do swojej siostry, mieszkającej w Borowej. Niosła wyprawkę dla nowo narodzonego dziecka. Czarną serię zakończył w lipcu 1956 roku, kiedy na ścieżce biegnącej wzdłuż torów kolejowych zamordował 22-letnią Helenę Klatę.

Wszystkie morderstwa miały charakter seksualny. Dolne partie ciała zamordowanych kobiet były obnażone, a sposób ułożenia zwłok wskazywał na penetrację narządów rodnych. Modzelewski był sadystą. Na ciałach ofiar znajdowały się liczne rany, jednakże nie stwierdzono, czy były zadawane przed czy po śmierci.

W międzyczasie wampir z Gałkówka, jak okrzyknięto w mediach seryjnego mordercę, zaatakował jeszcze 6 innych kobiet. Cudem udało im się uniknąć śmierci.

Seria morderstw oraz ataków na kobiety wywoła panikę nie tylko wśród mieszkańców Gałkówka, ale także całego regionu. Milicjanci intensywnie poszukiwali sprawcy. Zatrzymano wielu mężczyzn, jednakże śledztwo od początku skierowano na zły tor. Z uwagi na to, że morderstw dokonano w pobliżu stacji kolejowej, w kręgu podejrzanych znaleźli się głównie pracownicy kolei.

Sprawcy nie wykryto, a po morderstwie w lipcu 1956 roku wampir zniknął na 11 lat. Aż do września 1967 roku.

Proces

Stanisław Modzelewski w trakcie śledztwa przyznał się do wszystkich zarzucanych mu morderstw oraz ataków na kobiety. W styczniu 1969 roku rozpoczął się proces wampira z Gałkówka przed Sądem Wojewódzkim w Łodzi.

- Modzelewski odpowiada bardzo szybko, operuje dużym zasobem słów, chętnie popisuje się elokwencją. Od początku uderza charakterystyczny szczegół. Ten człowiek dysponuje wręcz fenomenalną pamięcią. Pamięta zajście z każdą swą ofiarą w najdrobniejszych szczegółach – tak opisywał proces "Dziennik Łódzki".

Modzelewski podtrzymał swoje zeznania i przyznał się przed sądem do winy.

- Ja nie zwracałem uwagi na jej wiek lub na wygląd zewnętrzny, aby tylko była kobietą. Rozróżniałem to, że nie jest mężczyzną lub dzieckiem, które ma dziesięć lat, bo to już było widać. Gdy zauważyłem samotną kobietę, trzęsłem się jak liść, traciłem panowanie i co robiłem, to nie wiem. Mnie nie robiło różnicy czy kobieta jest w starszym wieku, czy młoda – zeznania Modzelewskiego cytuje „Super Express”.

O Wampirze z Gałkówka pisał także Antoni Michałowski w „Problemach Kryminalistyki” wydanych w 1969 roku.

- Interesując się bliżej osobą Modzelewskiego, ustalono, że najprawdopodobniej cierpi on na niemoc płciową. (…) Jednemu z sąsiadów jego żona zwierzyła się, że mimo przeżycia z mężem 18 lat nigdy nie miała z nim normalnego stosunku płciowego. Ojcem dziecka, które urodziła przed kilkoma latami, był inny mężczyzna, o czym Modzelewski wiedział i na co uprzednio wyraził zgodę – pisał Michałowski.

Na procesie wampira z Gałkówka zeznawało dwóch biegłych. Wydali oni dwie sprzeczne opinie. Zdaniem jednego Modzelewski w trakcie dokonywania zbrodni był w pełni władz umysłowych. Zdaniem drugiego był niepoczytalny. Sędzia ostatecznie przychylił się do pierwszej opinii. 5 lutego 1969 roku Stanisław Modzelewski został skazany na karę śmierci poprzez powieszenie. Wyrok wykonano 13 listopada 1969 roku w Centralnym Więzieniu w Warszawie.

Dlaczego zabijał?

Czym seryjni mordercy różnią się od zwykłych ludzi? Dlaczego zabijają? To pytanie, które szczególnie nurtuje kryminologów i na które do dzisiaj nie udało się znaleźć odpowiedzi. Przypadek Stanisława Modzelewskiego jest w tym względzie szczególny. To jeden z niewielu seryjnych morderców, u którego stwierdzono encefalopatię (uszkodzenie mózgu), która mogłaby stanowić odpowiedź na pytanie, dlaczego mordował kobiety. Niemniej motywów zbrodni, których dopuścił się wampir z Gałkówka, śledczy znaleźli znacznie więcej. Poza uszkodzeniem mózgu Modzelewski cierpiał na upośledzenie umysłowe. Skończył zaledwie 3 klasy szkoły podstawowej. W młodości miał zostać uderzony w głowę przez konia, co także, według kryminologów, mogło mieć wpływ na jego późniejsze życie. Nie bez znaczenia jest z pewnością to, że 15-letni Modzelewski sam miał być świadkiem zabójstwa. Do tego należy dopisać impotencję, która z pewnością miała wpływ na modus operandi seryjnego mordercy z Gałkówka.

Grób Katarzyny J., ofiary Kajetana P. Morderca skazany na dożywocie | Niezapomniani