List otwarty aktywistów do UR: wasi naukowcy kłamią w sprawie łąk na Klinach

i

Autor: Urząd Miasta Krakowa, zrzut z ekranu. Doktor Inzynier Piotr Kacorzyk na sesji Rady Miasta Krakowa 25 sierpnia 2021 roku.

List otwarty aktywistów do UR: wasi naukowcy kłamią w sprawie łąk na Klinach

2021-09-01 14:27

Akcja Ratunkowa dla Krakowa zarzuca kłamstwa dwóm naukowcom Uniwersytetu Rolniczego, którzy w lokalnych mediach i na forum publicznym zakwestionowali wartość przyrodniczą łąk na Klinach. Twierdzą bowiem, że obejmowanie łąk użytkiem ekologicznym jest zbędne. Aktywiści uważają, że opinie nie są rzetelne bo znalazły się w dziennikarskich materiałach sponsorowanych, a więc robionych na zamówienie.

Aktywiści podważają wiarygodność naukowców Uniwersytetu Rolniczego. Chodzi o Profesora Mirosława Kasperczyka i Doktora Piotra Kacorzyka, którzy twierdzą, że łąki na Klinach nie są cenne przyrodniczo i nie ma potrzeby obejmowania ich użytkiem ekologicznym. Akcja Ratunkowa dla Krakowa napisała list otwarty do Rektora UR z prośbą o zajęcie stanowiska wobec kłamliwych ich zdaniem wypowiedzi pracowników uczelni. Rektor wydał oświadczenie, w którym zachęca do naukowej polemiki z opiniami naukowców, które to opinie są wsparte ich własnymi badaniami.

Obecnie na spornym terenie rozpleniły się rośliny inwazyjne, w tym głównie nawłoć, które wyparły dotychczas spotykane tam gatunki chronione. Przyczyną tych zmian były między innymi wieloletnie zaniechanie czynności melioracyjnych oraz zaprzestanie wypasu zwierząt - mówi pełnomocnik Rektora Szymon Sikorski.

Oświadczenie Rektora zostało odczytane nam do mikrofonu. Nie mieliśmy możliwości zadawania do niego pytań.

Akcja Ratunkowa dla Krakowa powołuje się na raport czwórki naukowców Uniwersytetu Jagiellońskiego z 2018 roku, który twierdzi coś zgoła odmiennego niż naukowcy URK. Współautorka raportu Joanna Kajzer-Bonk uważa, że badania pracowników URK zostały przeprowadzone nierzetelnie.

Badania zostały wykonane na przełomie kwietnia i maja, czyli w czasie, kiedy tak naprawdę wegetacja roślin dopiero rusza. Szczególnie w tym roku, który był dość specyficzny i charakteryzował się bardzo zimną wiosną. Nie dało się wykryć wtedy wielu chronionych gatunków. Druga rzecz, to Panowie zwracali uwagę jedynie na rośliny - mówi.

Pani Kajzer-Bonk dodaje, że 3 lata temu teren był znacznie mniej zdegradowany przez działalność ludzką, ale cenne przyrodniczo gatunki nie zginęły bezpowrotnie. Wystarczy objąć teren ochroną i pozwolić mu odżyć. Środkiem ku temu w jej ocenie jest przynajmniej użytek ekologiczny.

Reportaż na ten temat przygotował Kuba Paduch:
Piękno nadbużańskiej przyrody widziane od strony rzeki - rejs katamaranem po Bugu