Do krakowskiego Magistratu wpłynęła petycja by nie robić toru wyścigowego na Błoniach.

i

Autor: Krakowskie Stowarzyszenie Obrony Zwierząt, Facebook Upadek konia podczas wyścigu zdaniem działaczy prozwierzęcych często kończy się dla niego śmiercią.

Do krakowskiego Magistratu wpłynęła petycja, by nie robić toru wyścigowego na Błoniach

2020-02-21 15:40

Gmina Kraków chce wyścigów konnych, ale krakowianie niekoniecznie. Pod petycją do władz miasta, by nie organizować na Błoniach wyścigów konnych, wyraz niezadowolenia dały tysiące osób. List intencyjny w sprawie organizacji wyścigów Prezydent Jacek Majchrowski podpisał z Ministrem Rolnictwa Janem Krzysztofem Ardanowskim w grudniu ubiegłego roku.

Petycja przeciwko wyścigom konnym na Błoniach trafiła do krakowskich urzędników. Złożył ją miejski Radny Łukasz Gibała, lider klubu Kraków dla Mieszkańców. Pod petycją podpisało się w sumie około cztery tysiące dwieście osób. Główną obawą jest to, że wyścigi konne bezpowrotnie zniszczą Błonia.

Koń wyścigowy waży około tony, będzie pędził z ogromną prędkością, będzie tych koni mnóstwo. Trzeba postawić trybuny, boksy dla koni, pomieszczenia dla lekarzy, dla weterynarzy, dla obsługi technicznej, dla sędziów. To wszystko ma swoją masę i boimy się, że po każdym takim wyścigu, Błonia będą coraz bardziej zniszczone - mówi Radny Gibała.

Magistrat uspokaja, że tor wyścigowy nie będzie na stałe, a wszelkie ewentualne uszkodzenia zieleni, zostaną zrekultywowane na koszt Skarbu Państwa. Potwierdził to Minister Rolnictwa już przy podpisaniu listu intencyjnego, tym samym przyznając, że Błonia mogą zostać zniszczone. Prezydent Majchrowski zresztą wprost mówił, że na czas wyścigów jakaś część Błoń zostanie wycięta. Mieszkańcy jednak nie muszą się o to martwić, bo na naprawy, jeśli będą konieczne, z kasy miejskiej nie pójdzie ani złotówka.

To tak naprawdę będą tylko trzy weekendy. To jest niewiele. Natomiast za każdym razem, jeżeli by się rzeczywiście tak stało, że dojdzie do jakichś zniszczeń, to wszystko zostanie naprawione, zniwelowane i tym sposobem przywrócone do stanu pierwotnego - mówi rzecznik Urzędu Miasta Dariusz Nowak.

Organizowaniu wyścigów konnych sprzeciwiają się też działacze na rzecz praw zwierząt. Ich zdaniem takie wyścigi to relikt przeszłości, który nie bierze pod uwagę bezpieczeństwa ścigających się wierzchowców.

Za tego typu rozrywką stoi cierpienie niewinnych zwierząt. Konie mają tego typu konstrukcję, że w przypadku złamania, w przypadku kontuzji kończyny, jest rzeczą w praktycznie 100% występującą, że to się kończy eutanazją - mówi liderka Krakowskiego Stowarzyszenia Obrony Zwierząt Agnieszka Wypych.

Miejska jednostka zajmująca się fauną, czyli Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami, pomysłu toru wyścigów konnych nie chce komentować. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się jednak, że pracownikom KTOZ również ta inicjatywa się nie podoba.

Wielki Synchron w Krakowie