Zabójstwa w Świętokrzyskiem, część 3. Morderstwo księdza z Odrowążka!

i

Autor: Archiwum prywatne Ksiądz Mieczysław Tadeusz Kwiecień służył w parafii w Odrowążku ponad czterdzieści lat!

Zabójstwa w Świętokrzyskiem, część 3. Morderstwo księdza z Odrowążka!

2023-03-15 11:39

W latach 50. z pomocą mieszkańców wybudował kościół, stworzył od podstaw parafię. Kiedy był już w sędziwym wieku, zginął z rąk młodych oprawców, których bardzo dobrze znał! Morderstwo księdza Mieczysława Tadeusza Kwietnia z Odrowążka wstrząsnęło nie tylko mieszkańcami tamtych okolic... Uwaga - niektóre fragmenty zawierają drastyczne opisy!

Odrowążek to wieś leżąca w gminie Bliżyn (powiat skarżyski), przy trasie Samsonów - Odrowąż. Mieczysław Tadeusz Kwiecień, jako młody ksiądz, zaczął pełnić tu kapłańską posługę w latach 50. Sam pochodził z gminy Waśniów koło Ostrowca Świętokrzyskiego. Z parafią, którą tworzył od podstaw związał natomiast całe swoje życie jako duchowny.

Parafię w Odrowążku zbudował od podstaw

Ponad 60 lat temu od podstaw zbudował niewielki kościół, przy wydatnej pomocy mieszkańców parafii. Nie były to łatwe czasy, bo władze komunistyczne utrudniały księżom życie jak tylko mogły i na budowę nowej świątyni także patrzyły nieprzychylnie.

Ksiądz Kwiecień zyskał sympatię mieszkańców. Jako kapłan żył skromnie, był dobrodusznym człowiekiem, przy parafii prowadził niewielkie gospodarstwo, hodował owce. Miał zamiłowanie do rolniczego życia, więc nie znosił próżni. Lubił pracę, pomagali mu w niej mieszkańcy. Na początku lat 80., w czasach stanu wojennego na parafię trafiały różne dary z zachodniej Europy, ksiądz rozprowadzał je wśród mieszkańców. Udzielał sakramentów wielu pokoleniom mieszkańców, uczył religii, najpierw w kościelnej zachrystii, potem w miejscowej szkole podstawowej.

Morderstwo księdza z Odrowążka. Nie pojawił się na rannej mszy...

W ponad 40-letniej historii posługi w parafii księdzu nigdy nie zdarzyło się - jeśli nie zmogła go choroba czy nie było zdarzeń losowych - opuścić mszy świętej czy spóźnić na nabożeństwo. 12 lipca 2001 roku miał sprawować poranną mszę świętą w kościele w pobliskim Szałasie (gmina Zagnańsk). Nie zjawił się jednak na miejscu, parafianie zaczęli się niepokoić.

Ksiądz nie odpowiadał na telefon kościelnego. Mieszkający w pobliżu organista, ponieważ nie mógł wejść do środka na plebanię (drzwi były zamknięte od wewnątrz), postanowił po drabinie wspiąć się na wysokość łazienki, wyważyć okno w pomieszczeniu i tak dostał się do środka. To, co zobaczył, zmroziło mu krew w żyłach. Ksiądz leżał na podłodze, wokół były porozrzucane dokumenty i ślady wskazujące na to, że ktoś plądrował mieszkanie. Na miejscu pojawiła się policja. 71-letni kapłan już nie żył...

Siostry w areszcie zamiast... braci

Wiadomość o śmierci księdza zszokowała mieszkańców Odrowążka, parafii, ziemi świętokrzyskiej i rozeszła się echem w wielu zakątkach kraju. Śledczy ujawnili, że doszło do morderstwa, zaczęły się poszukiwania sprawców. Krąg podejrzanych zawęzili do osób pochodzących z parafii i tych, którzy dobrze znali duchownego. Początkowo zatrzymano dwie młode kobiety (miały wówczas 16 i 18 lat) i dwóch mężczyzn w wieku 25 i 27 lat. Dalsze dochodzenie wskazało jednak, że oni nie mieli nic wspólnego z zabójstwem kapłana. Zabezpieczone na miejscu ślady biologiczne nie zgadzały się z DNA żadnej z tych czterech osób. Należały natomiast do brata jednej z dziewczyn!

Niespodziewany zwrot akcji polegał na tym, że nowymi zatrzymanymi byli... bracia wspomnianych kobiet. 21-Karol B. pochodził z gminy Mniów w powiecie kieleckim, od urodzenia nie miał jednej ręki. Jego kuzyn, 16-letni Józef B. z Odrowążka. Ten drugi mieszkał około 200-300 metrów od plebanii! Ksiądz znał ich bardzo dobrze. W toku śledztwa przyznali się, że to oni zabili księdza!

Zabili za kluczyki do fiata i 2 tysiące złotych

Proboszcz Kwiecień przed śmiercią przeżył horror. Kiedy znaleziono go martwego, miał liczne rany tłuczone głowy, stóp, palców, ślady wskazywały, że był duszony podeszwą buta! Do środka weszli przez okno, zbudzony ksiądz uciekł z sypialni, ale sprawy dopadli go w kuchni i tam zaczęli katować. Początkowo mieli potrzebować tylko kluczyków do fiata 126p, którym jeździł ksiądz. Chcieli samochód, aby dostać się do Szydłowca i znaleźć siostrę Karola B. Jak już pisaliśmy, kapłan znał jednak obydwu. Postanowili pozbawić go życia. Zabrali dwa tysiące złotych i kluczyki do samochodu, ale te wyrzucili potem do kratki ściekowej.

Karol B. i Józef B. podzielili się pieniędzmi i rozeszli do domów, przez kilka miesięcy byli bezkarni, w tym czasie w areszcie przebywały ich siostry. Doszło jeszcze do innej tragedii w tej rodzinie, bo powiesił się 13-letni brat młodszego z zatrzymanych - Józefa. Kilka lat później życie odebrał sobie ich ojciec. On też wcześniej miał konflikty z prawem, dopuścił się między innymi... podpalenia kościoła w Odrowążku (miało ono miejsce w 1993 roku).

W poprzednich częściach:

Mężczyźni przyznali się do winy, wyrazili skruchę, co sąd wziął pod uwagę wymierzając karę. Karol B. został skazany na 25 lat pozbawienia wolności, natomiast Józef B. na 15.

Ksiądz Tadeusz Mieczysław Kwiecień został pochowany w swoich rodzinnych stronach w gminie Waśniów. Do dziś żyje w pamięci starszych parafian. Parafia pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego, którą tworzył od podstaw, w kwietniu tego roku będzie obchodziła 65-lecie istnienia. Następcą Kwietnia był proboszcz Andrzej Olszewski (też już nieżyjący), obecnie posługę pełni tu Wincenty Chodowicz.

Brutalne zabójstwo podczas libacji w Mirkowie.