Do tej pory na przyjście do urzędu z psem czy kotem nie pozwalały przepisy. Władze Kielc zaproponowały jednak, by je zmienić, bo coraz więcej instytucji otwiera swoje drzwi także dla zwierząt, a na dodatek w Polsce zaczęły zapadać wyroki dotyczące dyskryminacji właścicieli czworonogów. Radni nie byli jednak w tej sprawie jednomyślni.
Co na to radni?
- Ja gratuluję władzom miasta wolnego czasu. W Kielcach wali i sypie się wiele rzeczy, a my zajmujemy się tym, czy wpuszczać do urzędu zwierzęta, czy nie. Idea może i słuszna, ale myślę, że jest wiele innych tematów, którymi powinniśmy się zająć priorytetowo - mówił podczas sesji radny Marcin Stępniewski z Prawa i Sprawiedliwości. - Ja nie rozumiem tej argumentacji, że jeśli jakaś uchwała nam się nie podoba, to od razu mówimy, że prace nad nią odbywały się kosztem czegoś. Nie można robić dwóch rzeczy jednocześnie - odpowiedziała Katarzyna Czech-Kruczek, radna Koalicji Obywatelskiej.
Problem dla alergików
Na inny problem zwrócił uwagę Kamil Suchański. - W urzędzie pracują przecież osoby uczulone na zwierzęta. Jeśli pracownik jest alergikiem, to pozostaje zapytać, jak zostanie zapewnione mu bezpieczeństwo? Ratusz pod rządami Bogdana Wenty póki co nie radzi sobie z toaletami, które są zamykane przed mieszkańcami. Dlatego trudno sobie wyobrazić, jak włodarz miasta poradzi sobie ze zwierzętami w magistracie. Liczę jednak, że jakiś pomysł się pojawi – stwierdził radny z klubu Bezpartyjni i Niezależni.
Za uchwałą w sprawie otwarcia kieleckiego ratusza dla zwierząt zagłosowało 12 radnych, 8 było przeciw, a 4 wstrzymało się od głosu.
Polecany artykuł:
