Monika Richardson nigdy od szczerości w mediach nie stroniła i chętnie relacjonowała postępy (lub nie) swoich relacji. Publika szczególnie zapamięta nie tyle co związek, a rozstanie dziennikarki z jej trzecim mężem Zbigniewem Zamachowskim. Nawet gdyby ktoś chciał zapomnieć, to i tak Richardson nie przepuści okazji, by nieco dopiec swojemu byłemu. Po trzech nieudanych próbach małżeństwach przyszła pora na refleksję. Monika Richardson poinformowała, że wybiera się na terapię. Zrobiła to przy pomocy „Twojego Imperium”.
ZOBACZ TEŻ: Karolina Pisarek ZNOWU skrytykowana, tym razem za In-Grid. Wokalistka stanęła w jej obronie!
Na obecnym etapie życia najważniejsze jest uszycie wygodnego i ciepłego, rodzinnego patchworku. Nie udało mi się to w ostatnim małżeństwie. Chociaż od początku było wiadomo, że raczej się nie uda, wierzyłam i dążyłam do tego. To był błąd. - zauważa celebrytka.
Na psychoterapii próbuję dowiedzieć się, co takiego nieznośnego jest w moim sposobie bycia, że nie jestem w stanie zbudować trwałej relacji. Mam poczucie, że dotychczas za dużo dawałam siebie partnerowi, a za mało było miejsca dla niego samego. Uczę się też, jak nie ograniczać wolności drugiego człowieka. Mam swoją wizję miłości, związku i rodziny, która, jak się okazuje, nie dopuszcza wizji drugiej osoby – zdradza szczegóły swojej terapii Monika Richardson.
Zamachowskiemu dostało się w tym krótkim wywiadzie kilka razy. Choć w tej samej rozmowie Richardson mówi, że uczy się kiedy powinna się ugryź w język to i tak mówi o nowym i byłym partnerze tak:
Może to zabrzmi dziwnie, a już na pewno w dużym kontraście do mojego ostatniego związku, ale ujęło mnie w Konradzie duże wyczucie estetyki.
Konrad potrafi pojechać do Mediolanu po garnitur, oczywiście jeśli ma pieniądze, i nosić go potem przez piętnaście lat. Zawsze świetnie się prezentuje. Wbrew temu, co się mówi, ludzie z wysokim wyczuciem estetyki nie muszą mieć deficytu duchowości. Wręcz przeciwnie - ostentacyjny, arogancki brak szacunku i pogarda dla własnego wyglądu zupełnie nie świadczą o głębokiej moralności albo o głębszym odczuwaniu świata, o czym zresztą miałam okazję przekonać się w moim poprzednim życiu.