Na początku listopada doszły do nas nieśmiałe newsy o śmiałej sekstaśmie Jennifer Lopez. Materiał chciał rozpowszechnić były mąż gwiazdy, Ojani Noa. W zeszłym tygodniu odbyła się rozprawa sądowa, którą J.Lo chciała zamknąć usta byłemu kochankowi. Zrobiła to dość skutecznie. Zakaz emisji filmu został podtrzymany. Dodatkowo prawnik gwiazdy wyznał, że na taśmie - Nie ma na niej nic zbliżonego nawet do seksu. Nigdy tego nie twierdziliśmy. Mimo ta taśma to prywatna i osobista pamiątka mojej klientki. - powiedział obrońca Lopez dziennikarzowi gazety People. Oskarżony tak komentuje całą sprawę - Próbują zabronić mi stworzyć dokument, więc walczę o swoje prawa. To nie fair. - powiedział Noa. Heh, no to może niech stworzy domument o surykatkach, tego nikt nie broni!
Sekstaśma bez... seksu!
2009-12-08
11:55
To bez sensu.