Wieść o wywiadzie Kuby Wojewódzkiego i Małgorzaty Rozenek gruchnęła jak grom z jasnego nieba. Cytując internetowego klasyka: „tego nikt się nie spodziewał”. Założenia na temat tej rozmowy były różne – jedni spodziewali się kolejnej potyczki słownej inni rozmowy od niechcenia. Ku zdziwieniu publiki było miło, padło „przeprasza” i to ze strony Wojewódzkiego, a nawet pojawiły się małe wspominki.
Pamiętasz, jak wracaliśmy z imprezy taksówką. Powiedziałaś: "Ale ma pan burdel w bagażniku, zrobić panu porządek?. Pamiętasz? - zapytał Rozenek Wojewódzki - Zaczynałaś prowadzić program "Perfekcyjna Pani Domu". Pomyślałem sobie "Boże, diabeł wcielony" – dodał bez ogródek.
Sytuacji z bagażnikiem „Perfekcyjna” nie pamiętała, tak pamiętała, że było to wspólne odwożenie się taksówką do domu, bo po imprezie wolnych aut akurat było mało. Najbardziej zaskakującym okazało się pojednanie, do którego doszło między tą dwójką. Jeszcze bardziej szokować mógł fakt, że inicjatorem pojednania okazał się sam Wojewódzki.
Dużo osób wykonało do mnie bardzo dużo telefonów (...). Idziesz teraz gadać z gościem, który mówił o tobie różne rzeczy, nie do końca prawdziwe. Właśnie dlatego, że mam wrażenie, że to było zrobione z miłości - stwierdziła. - To są pewne rzeczy, które się działy w obronie miłości. To jest dla mnie argument - powiedziała w wywiadzie Rozenek.
Cieszę się, że to zrozumiałaś. Za wszystkie złe słowa chętnie Cię, patrząc w oczy, przeproszę. Ale tak było – przyznał dziennikarz.
Rozenek dodała, że dopatrzyła się w swoim dotychczasowym rywalu cząstki człowieczeństwa, co go bez wątpienia uradowało. Choć spodziewaliśmy się dramy, dostaliśmy jedno z największych pojednań show-biznesu. Teraz pora na podanie sobie rąk Edyty Górniak i Justyny Steczkowskiej?