Kiedy koniec procesu radnej?

2006-11-21 11:18

Nie ma ugody - są kolejni świadkowie - tak wygląda obecnie proces przeciwko radnej Ostrowa Bożenie Mikołajczyk. Radna oskarżona jest o pomówienie. W czwartek ( 19.08) przed Sądem Rejonowym w Ostrowie odbyła się kolejna - siódma już - rozprawa trwającego już blisko dwa lata procesu.

Nie ma ugody - są kolejni świadkowie - tak wygląda obecnie proces przeciwko radnej Ostrowa Bożenie Mikołajczyk. Radna oskarżona jest o pomówienie. W miniony czwartek ( 19.08) przed Sądem Rejonowym w Ostrowie odbyła się kolejna - siódma już - rozprawa trwającego już blisko dwa lata procesu. Czwartkowa rozprawa rozpoczęła się z dużym - 1,5 godzinnym - opóźnieniem i propozycją sędziego Daniela Hudaka o zakończenie procesu. Taką możliwość w przypadku sprawy prowadzonej w trybie prywatno- skargowym- a z taką mamy do czynienia, daje art. 496 KPK. Jedna ze stron jednak odmówiła i nie doszło do porozumienia. Podczas posiedzenia sądu przesłuchano więc kolejnego świadka - dziennikarkę Gazety Wyborczej, która przed trzema laty na łamach dziennika pisała o pijackich wyczynach radnych w Bobrowniku. Dziennikarka zeznała, że w maju 2001 roku rozmawiała przez telefon z radną Mikołajczyk, wtenczas szefową klubu SLD w mieście. Wcześniej oskarżona Bożena Mikołajczyk zeznała, że Gazecie żadnych informacji na ten temat nie udzielała, w czwartek jednak przyznała, że możliwa była taka rozmowa, ale nie pamięta szczegółów. Trzy lata temu, jako szefowa klubu, została zobowiązana do udzielania informacji mediom na temat wydarzeń na szkoleniu. Nikt inny z Sojuszu tych informacji mediom nie przekazywał. Winni dziennikarze? Rozmowa ze świadkiem skupiła się na prawie prasowym. Adwokat oskarżonej dociekała, czy dziennikarka w trakcie rozmowy poinformowała jej klientkę o tym, że pisze artykuł do Gazety i ma zamiar cytować słowa radnej. Pytała również, czy pouczyła rozmówczynię o przysługującym jej prawie zachowania anonimowości. Dziennikarka przyznała, że nie informowała radnej o tym, iż pisze artykuł, bo logicznym jej się wydało, że skoro dzwoni nie prywatnie, ale służbowo i przedstawia z jakiej jest gazety, to nie trzeba tłumaczyć, że pisze się reportaż. To jest oczywiste. Dla oskarżonej – zdaniem obrony - takim nie było. Dziennikarka Gazety nie dysponuje już dzisiaj notatkami z rozmów sprzed trzech lat. A chodziło tak naprawdę o kilka słów w reportażu, w których Mikołajczyk miała stwierdzić, że na poprzednich szkoleniach radni - dzisiaj oskarżyciele - również pili alkohol. Dziennikarka twierdzi, że takie informacje uzyskała od oskarżonej, radna - że akurat tego nie powiedziała. Rozprawa zakończyła się wnioskiem obrony o przesłuchanie kolejnych świadków - uczestników wcześniejszych szkoleń Rady Miejskiej Ostrowa. Oskarżyciele nowych wniosków dowodowych nie złożyli. Mała aktywność stron Podczas rozprawy przewodniczący składu sędziowskiego próbował zmotywować strony, szczególnie oskarżycieli, do większego udziału w procesie. Sędzia Hudak przypomniał, że w związku z najnowszymi przepisami, w sprawach tego typu to właśnie strony- nie sąd - winne są większej aktywności, szukania dowodów i udowadniana swoich racji. A do tej pory to głównie sąd stara się wyjaśnić wszelkie wątpliwości, robiąc to niejako za oskarżycieli. A nie taka jest jego rola. Sąd ma przede wszystkim wydać wyrok. Jednak kiedy to nastąpi? Na to pytanie nie ma odpowiedzi. Kolejne szczegóły i wątpliwości nie pozwalają bowiem na zakończenie procesu. Kolejna rozprawa za kilka tygodni. Komentarz Nasuwa się tutaj kolejne pytanie. Czy faktycznie sądy są od rozstrzygania takich sporów? Czy nie można w tej kwestii się po prostu dogadać? Co ciekawe, byli radni – dzisiaj oskarżyciele - podczas procesu nie zaprzeczyli, że w ogóle pili alkohol podczas szkolenia. Umniejszają jednak swoje „wyczyny”, do jakich mieli się dopuścić podczas wyjazdu na Słowację, a o których radna Mikołajczyk a także inni uczestnicy szkolenia opowiedzieli w mediach. A może po prostu dyskusję należy sprowadzić do innej kwestii: czy osobom , którzy stanowią m.in. o prawie lokalnym i podatkach ( a takimi są radni w czasie pełnienia kadencji ) w ogóle wypada pić na służbowych wyjazdach? I nie ważne, czy jest to jeden kieliszek czy cały litr wódki.