Kasperczak: Nie mogłem zaakceptować kneblowania mi ust

2006-11-21 11:18

Nie mogłem zaakceptować kneblowania mi ust - tak Henryk Kasperczak komentuje w "Gazecie Wyborczej" propozycję zmiany jego kontraktu.

Nie mogłem zaakceptować kneblowania mi ust - tak Henryk Kasperczak komentuje w "Gazecie Wyborczej" propozycję zmiany jego kontraktu. Kilka dni temu właściciel klubu, Bogusław Cupiał, proponował Kasperczakowi zmiany w kontrakcie trenerskim. Kasperczak był podobno w stanie zaakceptować zamrożenie 30 procent pensji i wypłatę tego tylko w wypadku, gdy drużyna zdobędzie mistrzostwo kraju. Być może odszedłby - bez odszkodowania - jeśli Wisła jeszcze raz przegrałaby batalię o Ligę Mistrzów. Kasperczak nie zgodził się jednak na zapis zabraniający mu wypowiadania sie publicznie o sprawach niezwiązanych z meczami Wisły. Jak pisze "Gazeta Wyborcza", gdyby powiedział cokolwiek innego, niedotyczącego meczu, zostałaby mu odebrana miesięczna pensja.

"Jestem osobą publiczną" - mówi Kasperczak. - Muszę mieć swobodę wypowiedzi i oceny. Nie chcę, by mną manipulowano". "Ja postępuję zgodnie z kontraktem - dodaje trener. - Choćby ze względu na to, co w Wiśle osiągnąłem, zasługuję na szacunek. Jeśli miałbym odejść, to chciałbym pożegnać się z klasą, oficjalnie".

"Gazeta Krakowska" pisze, że na dzisiaj Henryk Kasperczak, który dotychczas o wszystkich posunięciach wobec jego osoby dowiadywał się za pośrednictwem mediów, został zaproszony do siedziby klubu. Sam Kasperczak mówi - "Jestem na urlopie, ale byłem wczoraj w klubie i przybiegła do mnie sekretarka, żeby mi wręczyć jakieś pismo To nie jest poważne, jak prezes chciał się ze mną spotkać, to mógł mnie o tym powiadomić. A jak nie potrafi tego inaczej załatwić, to niech wyśle mi do domu list polecony. Ja tam żadnych spotkań nie unikam, jak takie pismo dostanę, to się zgłoszę do klubu. Ale w dziecinadzie brał udziału nie będę."