Top5 guilty pleasures

Top5 guilty pleasures

Autor: Netflix, Materiały prasowe
Rozwiń

“Emily w Paryżu” – do obejrzenia na Netflixie

Popularny serial Netflixa z Lily Collins w roli głównej. Fabuła jak prosta jak budowa cepa: młoda Amerykanka wyjeżdża w delegację do Paryża, gdzie ma objąć bliżej nieokreślone stanowisko w firmie marketingowej, a przy okazji pakuje się w trójkąt miłosny. W “Emily w Paryżu” absurd goni absurd, poczynania głównej bohaterki są irracjonalne, a fabuła pretekstowa, klejona na ślinę i porażająco nierealistyczna, ale zabawa podczas seansu – przednia.

Rozwiń
foto:
Rozwiń

“Bridgertonowie” – do obejrzenia na Netflixie

Jeden z największych hitów Netflixa i romansidło pierwszej wody. “Bridgertonowie”, podobnie jak “Emily w Paryżu”, nie grzeszą inteligencją, ale nawet nie próbują tego robić. To z założenia lekka, zabawna i chwilami wzruszająca opowiastka o miłosnych podbojach z pięknymi ludźmi, pięknymi strojami i fantastycznym soudtrackiem. A jeszcze lepszy jest spin-off o królowej Charlotcie.

Rozwiń
foto:
Rozwiń

“Moja Lady Jane” – do obejrzenia w Prime Video

Wspaniały (i nieodżałowany) serial Prime Video przedstawiający alternatywną wersję życia lady Jane Grey, dziewięciodniowej królowej Anglii. “Moja Lady Jane” to szalenie zabawny i wciągający serial, który nawet przez sekundę nie udaje, że ma cokolwiek wspólnego z historyczną poprawnością. Wspaniała produkcja, która zasługiwała na znacznie więcej sezonów.

Rozwiń
foto:
Rozwiń

“Jeszcze nigdy…” – do obejrzenia na Netflixie

Prawdopodobnie jeden z najlepszych seriali młodzieżowych, jakie powstały. “Jeszcze nigdy…” to historia nastolatki imieniem Devi, która może i jest durna i irytująca, ale jednocześnie tak urocza, że nie sposób jej nie kochać. Serial jest autentycznie zabawny, chwilami wzruszający, a przy okazji przybliża widzom hinduską kulturę. No i John McEnroe w roli narratora to czyste złoto i diamenty.

Rozwiń
foto:
Rozwiń

“Plotkara” – do obejrzenia w Max

Reprezentant starej szkoły seriali young adult, czyli czasów, gdy sezony miały po dwadzieścia parę odcinków, ukazywały się co kilka miesięcy, a scenarzyści nie słyszeli o czymś takim, jak polityczna poprawność czy walka z toksycznymi wzorcami. Z perspektywy czasu “Plotkara” może wydawać się problematyczna, ale wyłącznie w sytuacji, gdy weźmiemy ją na serio. A tak się zwyczajnie nie da, bo mózg by nam wyparował już na etapie pierwszego odcinka. Jest zatem znakiem swoich czasów i… szalenie wciągającą produkcją, która, mimo upływu lat, wciąż zapewnia dużo funu.

 

Rozwiń
foto:
Powrót
Top5 guilty pleasures
Zamknij reklamę za s.
X
Zamknij reklamę
...
powiększone zdjęcie
email