Piosenka, która dała Marcinowi Rozynkowi ogólnopolską rozpoznawalność i zaprowadziła go na szczyt list przebojów ujrzała światło dzienne w 2003 roku.

Hit ukazał się na płycie "Księga urodzaju" i szybko trafił do serc słuchaczy. Być może stałoby się to wcześniej, gdyby nie śmierć Grzegorza Ciechowskiego (2001 rok), który podjął się produkcji tego krążka.

Inną, równie popularną piosenką z tego krążka buło "Najlepsze". Utwór znalazł się w czołówce serialu "Teraz albo nigdy" z 2008 roku.

Artysta był wówczas u szczytu sławy. Pojawiał się na wielu medialnych wydarzeniach i grał mnóstwo koncertów.

Marcin Rozynek, który był nawet nazywany "polskim Jamesem Bluntem" w 2004 roku wydał kolejny album "Następny będziesz ty".

W 2004 roku piosenkarz miał szansę reprezentować nasz kraj w Konkursie Piosenki Eurowizji. W selekcjach był jednak trzeci, ustępując miejsca zespołom "Łzy" i "Blu Cafe".

W ty samym roku zdobył Fryderyka w kategorii „wokalista roku”, Superjedynkę na 41. KFPP w Opolu oraz Nagrodę Muzyczną Eski w kategorii „artysta roku”.

Choć w kolejnych latach ukazywały się kolejna albumy Rozynka, jego sława przygasała. Żadnej piosence nie udało się powtórzyć wielkiego sukcesu "Siłacza".

Wokalista cały czas śpiewał, jednak były to raczej mniejsze projekty. Choć nic nie zapowiadało, że Marcin Rozynek wróci na wielką scenę, artysta zaskoczył swoich fanów w 2019 roku, podczas festiwalu w Opolu. Jego widok był dla wielu fanów szokiem, ponieważ pamiętali go sprzed wielu lat. Na scenie pojawił się w długich włosach i z zarostem.