Przewoźnicy blokowali Bydgoszcz. "Nasza sytuacja jest dramatyczna" [WIDEO, ZDJĘCIA]

2020-11-17 18:09

Wyjechali na ulice, by zaprotestować. Przewoźnicy autokarowi blokowali Bydgoszcz. Jeździli bardzo wolno, by uświadomić wszystkim, jak bardzo ich branża ucierpiała z powodu obostrzeń. Domagają się pomocy rządu. Jak mówią, sytuacja ich branży jest bardzo poważna.

Nasza sytuacja jest dramatyczna – mówią przewoźnicy autokarowi w Bydgoszczy. Z całego regionu przyjechali, by protestować. Jeździli po mieście tak wolno, jak się da blokując ulice. Epidemia dobija ich branżę. Kierowcy domagają się pomocy rządu.

Jest dramat. Ostatnio powiesił się jeden z przewoźników, ponieważ zabierają mu wszystko. Jesteśmy licytowani przez komorników, banki zabierają nam wszystko. Podejrzewam, że jeśli rząd nam nie pomoże, to takich sytuacji będzie więcej. Jestem przewoźnikiem, który woził tylko i wyłącznie grupy zagraniczne. Od 15 marca nasze autobusy nie wyjechały. Próbowaliśmy ratować się jednodniowymi wycieczkami. Ludzie nie chcą jeździć, boją się wsiąść do autobusu. Autobusy są klimatyzowane, ozonowane, dbamy o higienę i bezpieczeństwo pasażerów. Tracimy przez wszystkich. Mamy ogromne koszty, bo autobusy mamy nowe. Koszty leasingu, utrzymania takiego autobusu to nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Rząd pięknie mówi, że nam umorzyli albo wstrzymali składki. To nieprawda. Wstrzymano nam tylko część rat. Za jeden autobus przychodzi rata np. 14 tys. zł, a do zapłaty jest 7 tys. zł. W lipcu i sierpniu nie wystawiłam ani jednej faktury, jak mam zapłacić nawet za jeden autobus

- mówi Magda Świetlik, kierowca autokaru.

Przewoźnicy wysłali do rządzących swoje postulaty.

Zwolnienie z ZUSu. Oczekujemy dopłat, bo szanujemy naszych pracowników, przede wszystkim kierowców, którzy często są jedynymi żywicielami rodziny. Chcielibyśmy im płacić jak najwięcej, ale w związku z pandemią, z powodu braku zarobku w firmie nie jesteśmy w stanie

- mówi Krystian Wiśniewski, organizator protestu w Bydgoszczy.

Nie tylko przewozy turystyczne, ale także przewozy liniowe bardzo ucierpiały. To jest brak uczniów dojeżdżających do szkół, pozostanie w domu rodziców, do pomocy dzieciom również z klas 1-3. To również są osoby, które nie dojeżdżają do pracy. Spadki na liniach to nawet ponad 90 procent

- przyznaje Tomasz Sobieszczański, przewoźnik.

Zapowiadano, że na ulicach będzie protestować ok. 50 kierowców. Kierowcy blokowali główne ulice w Bydgoszczy. Podobne protesty zorganizowano też w innych miastach.

Protest przewoźników autokarowych w Bydgoszczy