Adrenalina

Nawiedzony dom w Żołędowie. Po rodzinie zostało tylko zdjęcie rentgenowskie i część osobistych rzeczy [GALERIA]

2023-11-28 15:09

Przerażająca historia, przerażające relacje naocznych świadków, a także przerażające zdjęcie w opuszczonym budynku znalezione po latach. Co się stało w domu w Żołędowie koło Bydgoszczy? Tego tak naprawdę nie wie nikt. Wiadomo jednak, że mieszkała tam pewna rodzina, a także to, że po latach to miejsce odżyło, jednak – nie w pozytywnym sensie. Ludzie, którzy postanowili odwiedzić budynek twierdzą, że jest on nawiedzony. Szczegóły poniżej. Zobaczcie zdjęcia.

Dom znajduje się na odludziu. Bardzo ciężko go znaleźć. Nie znajduje się na żadnych mapach!

Oddalony od cywilizacji, a żeby do niego dotrzeć, trzeba przejść spory kawałek m.in. przez opuszczony sad i mały mostek. Po drodze łatwo się też zgubić. Nie ma zbyt wielu ochotników, którzy chcą odwiedzić budynek w Żołędowie koło Bydgoszczy. Z tym miejscem od początku było „coś nie tak”. Jak zwracają uwagę urzędnicy z Urzędu Gminy Osielsko – nigdy nie był zarejestrowany, nie posiada adresu! Co to za miejsce?

Wybudowany został prawdopodobnie w latach 70-tych. Dlaczego prawdopodobnie? Ponieważ nikt nie jest w stanie tego sprawdzić. Budynek usytuowany jest na odludziu, nie znajduje się w żadnych dokumentach. Lokalni mieszkańcy tłumaczą, że była tam dawniej przechowalnia owoców. Obecnie z każdej strony otoczony jest drzewami i choć opuszczony – dwadzieścia lat temu doszło tam do dwóch niewyjaśnionych zdarzeń.

Dlaczego kot przymila się do podstawki na kubek

Niewyjaśnione samobójstwo i zwłoki podrzucone do studni

W 2000 roku do studni przy domu ktoś miał podrzucić ciało, natomiast wcześniej na terenie posesji powiesił się człowiek. Niewyjaśnioną sprawę samobójstwa do dziś pamiętają niektórzy miejscowi.

Żołędowski dom na swoją nieformalną siedzibę wybrała Liga Obrony Kraju "Wataha”, która przez dłuższy czas próbowała ustalić, co wydarzyło się tam dawniej.

Jak opowiedział parę lat temu Mateusz Mikulski – założyciel stowarzyszenia - mieszkała tam kiedyś rodzina. Członkowie grupy znaleźli w opuszczonym budynku rzeczy jej członków!

W domu mieszkała rodzina, która nagle wyjechała. Zostawiła ze sobą część rzeczy

Jednym z najdziwniejszych były jednak zdjęcia rentgenowskie dziewczynki i dorosłego mężczyzny znalezione w śmieciach – prawdopodobnie córki i ojca. Na ich podstawie można było stwierdzić, że mieli wypadek. Możliwe, że samochodowy.

Znaleziono też kopertę ze stemplem pocztowym z 2004 roku, co sugeruje, że to właśnie wtedy – czyli prawie 20 lat temu rodzina się wyniosła. I to nagle! Zostawili przecież część swoich rzeczy i już nigdy po nie nie wrócili. Jak długo tam mieszkali? Mogli wprowadzić się tuż po rzekomym incydencie z ciałem w studni i samobójstwem.

Niewyjaśnione zdarzenie. To złudzenie czy duchy?

Członkowie „Watahy” postanowili pewnej jesieni zorganizować ognisko na terenie opuszczonej posesji. W pewnym momencie trzeba było pójść po drewno. Grupa rozdzieliła się na dwie mniejsze grupki, z czego jedna została w budynku.

- W połowie drogi zauważyłem, że nie mam krótkofalówki. Zadzwoniłem więc do kogoś, poprosiłem, aby ją zabrał i szedł w moją stronę. Z daleka zobaczyłem światła latarki. Pomyślałem, że to kolega, jednak gdy zacząłem tam iść, światełko uciekło w las - opisuje. - Chłopacy też to widzieli. Na ziemi był szron, więc powinno być słychać kroki, a tu nic. Takich sytuacji było kilkanaście. Żadnej nie potrafię wytłumaczyć – informował członek „Watahy” w rozmowie z Gazetą Pomorską.