Taylor Swift długo walczyła o swoją godność przeciwko byłemu DJ'owi, który złapał ją za goły tyłek podczas pozowania do zdjęć za kulisami koncertu w Denver w 2013 roku. Proces w tej sprawie ruszył w ubiegłym tygodniu i trwał sześć dni. W tym czasie przed sędzią zeznawała sama Taylor Swift, a także David Mueller (który równolegle pozywał Tay o zniesławienie), matka piosenkarki i jej ochroniarz.
>> Taylor Swift zeznaje w sądzie: "On złapał mnie za goły tyłek pod spódnicą"!
Ostatecznie sąd przyznał rację Taylor Swift. Orzekający dał wiarę jej zeznaniom i jednocześnie nie uwierzył w wersję Muellera, który twierdził, że do żadnego "macania" nie doszło, a on przez pomówienia ze strony artystki stracił pracę. Sędzia przyznał Taylor Swift odszkodowanie, o które prosiła, w kwocie 1 dolara. Gwiazda chciała w ten sposób pokazać, że w procesie walczy o swoją godność i sprawiedliwość, a nie o pieniądze.
Po zapadnięciu wyroku Taylor Swift wydała oświadczenie, w którym podziękowała sędziemu "za jego uważny osąd" oraz swoim prawnikom "za walkę o mnie i każdego, kto czuje się uciszony przez napastowanie seksualne". Tay podziękowała "szczególnie każdemu, kto zaoferował swoje wsparcie w czasie tego czteroletniego oczekiwania i dwuletniego procesu".
"Mam świadomość przywileju, jaki otrzymałam w życiu, społeczeństwie i tym, że jestem w stanie pokryć ogromny koszt bronienia siebie w procesie takim, jak ten. Mam nadzieję pomóc tym, których głosy powinny być usłyszane. Dlatego będę czynić darowizny w najbliższej przyszłości dla licznych organizacji, które pomagają ofiarom napastowania seksualnego w bronieniu się" - oznajmiła Taylor Swift.