W czerwcu minie osiem lat od śmierci króla POP-u, czyli Michaela Jacksona. Oficjalna wersja mówi, że przyczyną śmierci artysty nieświadome zażycie leków. Podać miał mu je prywatny lekarz, Conrad Murray, który za nieumyślne spowodowanie śmierci spędził w więzieniu dwa lata.
Ostatnio córka Michaela Jacksona w wywiadzie dla magazynu „Rolling Stone” powiedziała, że ktoś zamordował jej ojca. „Wiem, że to brzmi, jak totalna teoria spiskowa i stek bzdur, ale wszyscy prawdziwi fani i cała rodzina dobrze to wiedzą” - czytamy.
Teraz natomiast magazyn National Enquirer informuje, że również śledczy wpadli na nowy trop w tej sprawie. Zagraniczni dziennikarze donoszą, że policjanci uważają, że w dniu śmierci wokalistę miał odwiedzić "tajemniczy" człowiek. Co więcej w pobliżu domu gwiazdy znaleziono fiolki po lekach.
Niektóre informacje mówią, że funkcjonariusze i lekarze chcą ponownie przyjrzeć się bliznom na ciele Michaela Jacksona. Jego ciało zostało zabalsamowane, a to oznacza, że może być ono w dobrym stanie.
Co myślicie na ten temat? Prawda czy jedna wielka teoria spiskowa?
dr